Ubiegły rok był wyjątkowo udany dla krajowych stacji paliw. Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego w tym czasie sprzedały one łącznie 28 mld litrów benzyn, oleju napędowego i LPG. To o ok. 1 mld litrów więcej niż rok wcześniej. Tym samym wartość sprzedaży detalicznej trzech podstawowych paliw wzrosła do ok. 132 mld zł wobec 121 mld zł w 2018 r. Znacząco wzrosły też wpływy do budżetu państwa. Z tytułu podatku VAT, akcyzy, opłaty paliwowej stacje zasiliły go kwotą 65 mld zł (wobec 59 mld zł w 2018 r.).
Ten rok już taki dobry nie będzie ani dla stacji paliw, ani dla budżetu państwa. Urszula Cieślak, analityk BM Reflex, ocenia, że w ostatnim miesiącu popyt na paliwa spadł na stacjach od 20 proc. do 60 proc. Jej zdaniem najmniej straciły zapewne te mniejsze, ze słabo rozwiniętą ofertą, gdyż w dobie koronawirusa ludzie unikają miejsc, które mogą być zatłoczone. Na drugim biegunie są prawdopodobnie obiekty wcześniej oblegane, z ofertą gastronomiczną i sklepową. W skali całego kraju spadek popytu na paliwa szacuje na ok. 30 proc. w stosunku do tego sprzed wybuchu pandemii. Również Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl, uważa, że popyt na stacjach mocno spadł, a skala zniżki jest zróżnicowana w zależności od obiektu i rodzaju sprzedawanego paliwa. Dla wszystkich stacji sprzedaż paliw szacuje na poziomie o kilkadziesiąt procent mniejszym niż rok temu.
Spada konsumpcja
Obecna sytuacja mocno dotyka PKN Orlen, który dysponuje nad Wisłą zdecydowanie największą siecią stacji. Na koniec ubiegłego roku posiadał ich dokładnie 1,8 tys. na ponad 7,6 tys. funkcjonujących. Jeszcze większy, niż wynikałoby to z liczby posiadanych obiektów, miał udział w rynku detalicznej sprzedaży paliw – sięgał on 34,2 proc. To konsekwencja tego, że stacje należące do Orlenu są zazwyczaj wyposażone w stosunkowo dużą liczbę dystrybutorów oraz w punkty sklepowe i gastronomiczne.
Orlen niechętnie informuje, jaki wpływ ma obecna sytuacja na funkcjonowanie jego obiektów. Podaje jedynie, że obserwuje sytuację związaną z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i na bieżąco dostosowuje swoje działania. – Wszystkie stacje pracują i mają zapewnione dostawy. Odnotowujemy obniżenie konsumpcji paliw, zarówno w Polsce, jak i na pozostałych rynkach, na których działamy – twierdzi Joanna Zakrzewska, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej Orlenu. Dodaje, że o szczegółach koncern poinformuje w raporcie za I kwartał. Ten ma być opublikowany 23 kwietnia. Bez odpowiedzi pozostały pytania o skalę spadków sprzedaży detalicznej paliw i oferty pozapaliwowej czy o dalsze zagrożenia związane z funkcjonowaniem stacji. Spółka nie udzieliła też odpowiedzi na pytania dotyczące tego, jak w dobie koronawirusa funkcjonują jej obiekty zlokalizowane w Niemczech (585 na koniec grudnia), Czechach (416), na Litwie (25) i Słowacji (10). Szczególnie ważne dla wyników koncernu są zwłaszcza rezultaty w dwóch pierwszych państwach. Tymczasem skala zakażeń u naszych zachodnich sąsiadów jest znacznie większa niż w Polsce, a w Czechach jest porównywalna jak u nas.
W tym samym czasie koncern chwali się uruchomieniem w Niemczech pierwszej stacji pod marką Orlen (dotychczas działał tam pod szyldem Star). Zapewnia, że to ważny krok do pełnego rebrandingu sieci na zagranicznych rynkach i umocnienia pozycji koncernu w Europie. Podaje też, że ze względu na ogłoszony w Niemczech stan pandemii na stacji Orlenu obowiązują takie same standardy bezpieczeństwa, jakie wprowadzono na polskich stacjach koncernu.