Ostatnie lipcowe oderwanie się od 2000 USD na północ zostało stłumione przy oporach 2265–2325 USD. Stąd obawy o kondycję wsparcia 2022 USD, gdyż na globalnym rynku mamy ciszę informacyjną, jeśli chodzi o zakłócenia covidowe w największych kopalniach RPA, Zimbabwe, USA i Kanadzie. Także Rosja (kluczowy decydent tego rynku) nie ingerowała ostatnio po stronie podażowej palladu, stąd tym bardziej ciekawi rosnąca zmienność w notowaniach oraz korelowanie z silnymi przecenami złota i srebra.
Zauważmy także, że konkurencyjna dla palladu platyna potaniała w ostatnich pięciu dniach o 3,23 proc., przy średnio 7,3-proc. spadkach cen złota i srebra. Z kolei nominowany technicznie pallad stracił tylko 1,87 proc. przez ostatnie kilka sesji, wyróżniając się relatywną, absolutną siłą na rynku metali szlachetnych. A jeśli powróci hossa na złocie, inwestorzy znajdą możliwości również w platynie i palladzie. Od października 2008 do maja 2011 cena złota wzrosła z 700 do 1900 USD, co oznaczało wzrost o 170 proc. W tym czasie pallad zyskał 435 proc., podczas gdy platyna wzrosła o 165 proc.
Z punktu widzenia techniki trzeba zatem śledzić wybicie z zakresu 2325–2022 USD, co powinno nawiązywać do prowzrostowego układu, jaki w notowaniach (CFD PALLADIUM.) dyktują klasycznie linie hossy, zrównoważony wzrost RSI (14) oraz zanegowana formacja spadkowego wachlarza Fibonacciego.