Za nami dwa lata pandemii i związanych z nią tzw. tarcz antycovidowych. Do tego jeszcze zawirowania związane ze zmianami w ramach tzw. Polskiego Ładu i jego odkręcaniem. Czy ta podatkowa rewolucja oznacza, że to żyła złota dla doradców podatkowych czy raczej powód do bólu głowy?
Na pewno był to trudny czas, bo zmiany zaproponowane i wprowadzane przez ustawodawcę były wręcz rewolucyjne. I nie ma co ukrywać, były sporym wyzwaniem dla wszystkich podatników, w tym naszych klientów. Wynika to m.in. z tego, że mocno ingerowały w system podatkowy. Oczywiście były one także wyzwaniem dla doradców podatkowych, bo to ich zadaniem jest pomaganie klientom w ich zrozumieniu. A to nie było proste, bo trudno jest doradzać, gdy nowe regulacje są niejasne i niezrozumiałe nawet dla profesjonalisty.
Mieliśmy chaos i niepewność?
Tak, na pewno Polski Ład spowodował z jednej strony dużą niepewność w obrocie, a z drugiej wymaga dużego zaangażowania i pracy od doradców podatkowych. Ubocznym skutkiem tego zamieszania było też to, że wiele projektów czy obszarów, w których klienci planowali modyfikacje, jakieś ulepszenia, musiało zostać odłożonych na półkę. Nagle okazało się bowiem, że nie do końca wiadomo, jaki ten system podatkowy jest.
Oczywiście zmiany podatkowe były, są i będą, to chleb powszedni doradcy podatkowego, więc nie ma na nie co narzekać. Niemniej ta kumulacja nowelizacji podatkowych, z którą mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie, tylko z pozoru mogła wyglądać jak raj dla firm doradztwa podatkowego. W praktyce był to bardzo trudny czas. Klienci mieli bardzo wiele pytań i wątpliwości, a prostych odpowiedzi nie było. Nasze zespoły też były mocno obłożone pracą. Próbowały zrozumieć, co ustawodawca chciał zrobić, co z tych zmian wynika w praktyce, ale w wielu przypadkach było to niemożliwe. Wydaje się, że zrozumiał to nawet ustawodawca, bo ostatecznie przecież wycofał się z wielu rozwiązań, które i tak w żaden sposób nie mogły zafunkcjonować.