Mniej więcej to właśnie powiedziałem. To stymulacja ze strony państw i banków centralnych. Banki centralne mogłyby się trochę szybciej wycofywać z bardzo ekspansywnej polityki pieniężnej. Nie robią tego, bo mamy cały czas zagrożenie związane z pandemią. Dane za z ostatnie i najbliższe miesiące będą pokazywały, że mamy do czynienia ze śródcyklicznym, lekkim spowolnieniem gospodarczym. To jeszcze nie jest przejście w wyraźny spadek koniunktury, ale będzie widoczny. 2022 będzie rokiem silnego wzrostu, co daje przestrzeń bankom centralnym do zaostrzenia polityki pieniężnej. Wszyscy bardziej obawiają się o wzrost w 2023 r. Zobaczymy na ile gospodarka europejska będzie w stanie uruchomić wszystkie silniki, czyli inwestycje, konsumpcję, eksport, żeby wejść na stałą ścieżkę wzrostu.
Obawia się pan ryzyka stagflacji w Polsce, czyli niższego wzrostu gospodarczego przy wyższej inflacji?
Nie. Polska gospodarka ma silne fundamenty. Mamy do czynienia z bardzo istotnym ograniczeniem deficytu budżetowego, który powinien spaść poniżej 2 proc. w 2022 r. Dług publiczny będzie się szybko zbliżał z powrotem do 50 proc. Deficyt na rachunku obrotów bieżących jest przejściowy, wynika ze wzrostu cen surowców i osłabienia złotego. Silny wzrost gospodarczy, stabilny sektor finansowy, dobra kondycja rynku pracy. To są dobre parametry gospodarcze, które powinny powodować, że w 2022 i 2023 r. powinniśmy rozwijać się w tempie powyżej 4,5 proc. O ryzyku stagflacji nie ma mowy. Trzeba uważać na inflację.
Jaką ma pan prognozę dla złotego?
Prognozowanie walut jest ryzykowne, zwłaszcza w krótkim terminie. Jeżeli uznamy, że polska gospodarka ma silne fundamenty i popatrzymy jak wygląda realny kurs walutowy (jak wyglądają ceny polskich produktów i usług względem zagranicznych ważonych wymianą handlową), to widać, że złoty jest na minimach powyżej 10 lat. Złoty jest fundamentalnie niedowartościowany, w 2022 r. powinien się wzmacniać. Spodziewam się, że trend osłabiania złotego się odwróci. Jednak czynniki zewnętrzne (jak zacieśnianie polityki pieniężnej w USA) będą powodowały, że kapitał będzie przypływał z powrotem do obligacji amerykańskich. To może powodować odpływ kapitału z gospodarek wschodzących. Jednak złoty ma szansę powrócić do formy.