W golfie, sporcie w świecie popularnym, w części zawodowej dla najlepszych bardzo dochodowym, ten rok przyniósł, oprócz emocji turniejów wielkoszlemowych i innych prestiżowych wydarzeń, także przełom w kwestii tradycji rozgrywek profesjonalnych.
Na rynek, zajęty od dziesięcioleci przez główne ligi, przede wszystkim stworzoną w Ameryce PGA Tour oraz wywodzącą się z rozgrywek europejskich DP World Tour, wszedł z hukiem w czerwcu nowy gracz – sponsorowana przez Arabię Saudyjską liga LIV Golf, która wywraca dotychczasowe zasady organizacji turniejów, dodając do tego nowe, niezwykle wysokie premie finansowe dla gwiazd.
Kuszenie mistrzów
Cykl LIV Golf, liczący w tym roku osiem imprez (szósta jest zaplanowana w ten weekend), skrócił turnieje z czterech do trzech dni (54 dołków), zmniejszył obsadę każdego z ok. 120–156 do 48 uczestników, dodał do tego rywalizację czteroosobowych drużyn i zagwarantował, oprócz wielomilionowych stałych kontraktów dla największych sław, niespotykane pule nagród (25 mln dol. w każdym turnieju) oraz premie za zwycięstwa – 4 mln dol. za sukces indywidualny plus ewentualny bonus (maksymalnie 750 tys. dol. na głowę) za wygraną drużyny.
Saudyjskie pieniądze skusiły dawną legendę dyscypliny Grega Normana do firmowania całego przedsięwzięcia, kilkunastu świetnych golfistów dało się zwabić pod sztandary LIV Golf, gdy dostało propozycje niemal nie do odrzucenia (ocenia się, że chodziło o kwoty między 100 a 200 mln dol. za podpisanie kontraktu). Są wśród nich naprawdę wielcy: Phil Mickelson, Dustin Johnson, Bryson DeChambeau, Patrick Reed, Sergio García i ostatnio Cameron Smith, mistrz 150. turnieju The British Open.
Inicjatywa w znaczący sposób zagroziła funkcjonowaniu najbogatszej dotychczas ligi świata – PGA Tour. To w niej ci najwięksi przez lata budowali kariery, zarabiali i tworzyli historię golfa. Podkupienie sław przez LIV Golf w istotny sposób zagroziło istnieniu i zyskom dotychczasowego potentata, którego pierwszą decyzją była dyskwalifikacja tych, którzy wybrali grę w nowym cyklu, drugą stało się finansowe wzmocnienie rozgrywek w kolejnym sezonie, by dotrzymać kroku lidze saudyjskiej.