Temat relacji niemiecko-rosyjskich mocno ostatnio nabrał na aktualności w kontekście ryzyka wojny na Ukrainie. Fatalnie zostało odebrane w Kijowie choćby to, że Niemcy zablokowali dostawy haubic z Estonii na Ukrainę. Wcześniej pojawiły się kontrowersje dotyczące tranzytu brytyjskiego uzbrojenia trasą omijającą niemiecką przestrzeń powietrzną. Wrażenia nie poprawiła wypowiedź (już byłego) dowódcy niemieckiej marynarki wojennej o tym, że „Putin domaga się jedynie szacunku". Przy okazji przypomniano Niemcom ich kluczową rolę w budowie gazociągu Nord Stream 2 oraz to, jak niektórzy ich prominentni politycy znaleźli zatrudnienie w rosyjskich spółkach. Posypały się komentarze o tym, że Niemcy są „koniem trojańskim" Rosji w Europie. Nie da się ukryć, że sympatie czy też wyrozumiałość wobec Rosji jest obecna we wszystkich niemieckich partiach politycznych – od nacjonalistycznej AfD po radykalnie lewicową Die Linke. Często jest to tłumaczone tym, że Rosja jest dla Niemiec zbyt cennym partnerem gospodarczym, by psuć z nim relacje. Czy jednak twierdzenia o niemiecko-rosyjskim handlowym eldorado mają pokrycie w rzeczywistości?
Mniej niż Węgry
Pełne dane, z podziałem na kraje, o niemieckim handlu zagranicznym za 2021 r. jeszcze nie zostały opublikowane. W bazie danych ONZ Comtrade ciekawie prezentują się jednak statystyki dotyczące tej wymiany w 2020 r. Wynika z nich, że największymi odbiorcami eksportu z RFN były wówczas: USA (119,2 mld USD), Chiny (110,4 mld USD) i Francja (103,7 mld USD). Polska znalazła się na szóstym miejscu (74,1 mld USD). Gdzie uplasowała się wówczas Rosja? Dopiero na 14. pozycji. Niemcy sprzedali jej towary warte łącznie 27 mld USD, co odpowiadało 2 proc. eksportu naszego zachodniego sąsiada. Licząca 144 mln mieszkańców ogromna Rosja uplasowała się w tej kategorii za posiadającymi 9,8 mln obywateli Węgrami (28 mld USD). Niemiecki eksport do krajów Grupy Wyszehradzkiej był wówczas ponad pięć razy większy niż do Rosji! A jednak to Rosja jest często przedstawiana jako „kluczowy rynek dla niemieckiego eksportu".
Rosji daleko również do bycia liderem jako odbiorcy niemieckich inwestycji bezpośrednich. Według danych Bundesbanku inwestycje te wyniosły w 2019 r. 1,37 bln euro, z czego najwięcej (391 mld euro) trafiło do USA, a na kolejnych miejscach znalazły się: Wielka Brytania (136 mld euro), Luksemburg (95 mld euro) i Chiny (89 mld euro). W tym czasie z Niemiec do Rosji trafiły inwestycje warte prawie 27 mld euro, czyli nieco mniej niż do Czech.
A może jednak Federacja Rosyjska jest kluczowa dla Niemiec jako źródło importu? W 2020 r. sprowadzono z niej do RFN towary warte łącznie 17,8 mld USD, co odpowiadało zaledwie 1,6 proc. importu do Niemiec. Dysponująca ogromnymi złożami surowców Rosja wypadała pod tym względem gorzej niż Irlandia (24,1 mld USD), nie mówiąc już o Czechach (50 mld USD) czy o Polsce (66,8 mld USD). Dane za 2021 r. pokażą pewnie, że import z Rosji był wówczas o wiele większy, gdyż wzrosły ceny ropy i gazu importowanego z Rosji. Mało prawdopodobne jest jednak, by wzrósł on kilkakrotnie. W przedpandemicznym 2019 r. import z Rosji do Niemiec sięgał 25,4 mld USD. W 2008 r., czyli w czasie, gdy ceny ropy biły rekordy, wynosił 37,8 mld USD. Ale i tak był niższy niż import z Czech do Niemiec.
Pętla energetyczna
Rosja jako źródło importu ma duże znaczenie dla Niemiec jedynie w przypadku ropy i gazu. W 2018 r. odpowiadała za 36 proc. dostaw ropy naftowej dla naszego zachodniego sąsiada. Statystyki dotyczące importu gazu z poszczególnych krajów przestano publikować w 2016 r. (tłumacząc to kwestiami... ochrony danych osobowych), ale rok wcześniej Rosja dostarczała do Niemiec 35 proc. ich importu tego surowca. Na kolejnych miejscach znajdowały się wówczas: Norwegia (34 proc.) i Holandia (29 proc.). W 2018 r. rzecznik niemieckiego Ministerstwa Gospodarki twierdził natomiast, że Rosja odpowiada „za około 40 proc." eksportu gazu do Niemiec. Według danych rosyjskiej spółki Gazprom Export w 2020 r. wysłała ona do RFN 45,8 mld m sześc. gazu, czyli więcej niż do wszystkich państw Europy Środkowo-Wschodniej (39,1 mld m sześc.). Niemcy są bez wątpienia najlepszym na świecie klientem Gazpromu i robią wiele, by importować go coraz więcej. Gotowy do użytku, ale wciąż oficjalnie nieuruchomiony, gazociąg Nord Stream 2 będzie mógł im przesyłać swoimi dwiema nitkami 55 mld m sześc. gazu rocznie. Wraz z Nord Stream 1 przesył ten ma sięgnąć 110 mld m sześc. gazu rocznie, a to znaczenie więcej, niż Niemcy potrzebują na własne potrzeby. (Cała Europa Zachodnia kupiła w 2020 r. od Gazpromu 135 mld m sześć. błękitnego paliwa.) Mogą się więc pozycjonować jako pośrednicy sprzedający reszcie Europy rosyjski gaz.