W środę Sejm przyjął proponowaną przez PO ustawę dotyczącą przewalutowania kredytów w walutach obcych, m.in. we frankach szwajcarskich. Pojawiają się pierwsze wątpliwości wobec jej konstytucyjności. Dlaczego?
To prawda, Związek Banków Polskich przedstawił swoje ekspertyzy, także Narodowy Bank Polski w uwagach do projektu ustawy stwierdził, że niektóre z proponowanych przepisów budzą wątpliwości co do ich konstytucyjności, również Europejski Bank Centralny zwraca uwagę na tę kwestię. Główne punkty podnoszone w tych ekspertyzach to ingerowanie w legalną umowę zawartą między bankiem a kredytobiorcą, wymuszające działanie prawa wstecz, oraz porównanie nakazania umorzenia części kredytu przez bank z wywłaszczeniem bez odszkodowania. I to bez wyraźnej przyczyny – nie ma kryzysu ani wojny. Mamy do czynienia „tylko" z umocnieniem franka i, jak twierdzą analitycy, tylko przejściowym. Zmusza się jedną gałąź gospodarki, aby preferencyjnie traktowała pewną wąską grupę obywateli. Politycy chcą rozdawać pieniądze, jednak problem w tym, że nie budżetowe, ale należące do prywatnych firm. To nowa „jakość" legislacyjna.
Jakie są pozostałe zastrzeżenia?
W uzasadnieniu ustawy czytamy, że jej wejście w życie nie będzie miało wpływu na budżet państwa i finanse publiczne. A spadek dochodów z CIT? A potencjalna konieczność wypłat z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, w razie gdyby któryś z banków miał problemy? Według ustawodawcy nowe prawo nie będzie miało wpływu także na rynek pracy. A czy wzrost kosztów w bankach nie wpłynie na konieczność konsolidacji i zmniejszenia zatrudnienia w sektorze? Pojawia się też inne pytanie – czy zmuszanie prywatnych przedsiębiorstw i obciążanie ich kosztami w wyniku ingerencji w legalne umowy jest zgodne z prawem UE? Już pomijam całkowity brak w uzasadnieniu analizy wpływu na rynek walutowy, na konieczność zamykania pozycji przez banki, na rynek stopy procentowej. Zaznaczmy w tym miejscu wyraźnie, że kredyt w CHF był produktem sprzedawanym legalnie, czego nie zakwestionował do tej pory żaden sąd. I w dalszym ciągu takim jest, więc tym bardziej ingerencja jest nie na miejscu.
Banki powinny skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego?