Na GPW we wrześniu było 57 spółek z głównego rynku, których łączne obroty akcjami w całym miesiącu miały mniejszą wartość niż 50 tys. zł, oraz 91 firm, których obroty akcjami w miesiącu były niższe niż 100 tys. zł (co daje średnio tylko około 4,5 tys zł obrotów na sesję). Wśród nich gros stanowią te mające bardzo niski free float. Przykład Asseco Central Europe pokazuje, że główni akcjonariusze takich firm podają w wątpliwość sens utrzymywaniu ich na giełdzie. Asseco Poland w wezwaniu chce skupić pozostające poza jego kontrolą 5,5 proc. akcji Asseco CE, a jako powód planowanego delistingu wskazuje koszty związane z obowiązkami informacyjnymi spółek publicznych.
GPW ma inne wnioski, niż wskazuje SEG
Na podobny krok mogą zdecydować się inni. W ubiegłym tygodniu aż 20 proc. przedstawicieli firm obecnych na 11. Kongresie Zarządów Spółek Giełdowych, organizowanym przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (zrzesza ono 263 spółki), przyznało, że chętnie wycofałoby je z giełdy, gdyby można to było zrobić bez ponoszenia większych kosztów i bez wielu formalności. Tak wynika z przeprowadzonej podczas kongresu sondy. – Emitenci wskazali przede wszystkim na dwa problemy: bezsensowne wymogi regulacyjne i koszty notowania na GPW. Bezsensowne, czyli takie, które nie podnoszą bezpieczeństwa rynku, ale tylko wymagają dodatkowych, często zupełnie irracjonalnych wysiłków organizacyjnych od spółek. Najmniejsza spółka z NewConnect musi spełnić takie same wymogi jak największa spółka notowana np. we Frankfurcie, co w oczywisty sposób negatywnie wpłynie na małe spółki i małe rynki. Jeśli chodzi o koszty notowania, to w tym roku wzrosły one dla emitentów o około 10 mln zł, notowanie w Warszawie jest dwukrotnie droższe niż w Londynie, co z pewnością nie przyciągnie spółek na nasz parkiet – mówi Mirosław Kachniewski, prezes SEG.
GPW zapowiada, że zwróci się do SEG z prośbą o udostępnienie ankiety, przede wszystkim by zapoznać się z metodologią badania. – Zebrane na jego podstawie informacje dotyczące delistingu zdecydowanie różnią się od tych posiadanych przez GPW. Dlatego też planujemy przeprowadzenie miarodajnego badania wśród wszystkich naszych klientów. Zawsze wsłuchujemy się w ich głos, dla nas najważniejszy – mówią „Parkietowi" przedstawiciele zespołu prasowego GPW.
Giełda jednak nie zgadza się z tezą o kosztach i wskazuje, że emitenci na GPW – tak samo jak na innych giełdach europejskich – podlegają dwóm rodzajom opłat: opłatom stałym za notowanie instrumentów finansowych i opłatom jednorazowym za wprowadzenie instrumentów do obrotu. – Z racji różnych wag poszczególnych opłat w ogólnej kwocie należnej operatorom giełdowym pojedynczo są one trudne do porównania. W związku z tym wskazane jest porównywanie opłat pobieranych od emitentów z uwzględnieniem całości opłat (stałych i jednorazowych) należnych na rzecz giełd w określonym okresie. Z porównania przeprowadzonego przez GPW, uwzględniającego opłaty należne za pięć lat notowania akcji emitenta, wynika, że opłaty pobierane przez GPW są atrakcyjne w szczególności dla małych emitentów (o wartości akcji do 10 mln euro). W przypadku większych emitentów wysokość opłat GPW mieści się poniżej przeciętnych wartości opłat pobieranych przez inne giełdy europejskie. Należy także dodać, że stawki opłat GPW za obsługę emitentów akcji nie zmieniły się od 2004 r. – argumentuje GPW.
Ale giełda zaznacza, że analizując koszty notowania, należy brać pod uwagę wszystkie koszty, nie tylko GPW – ale także koszty depozytu, nadzoru, przestrzegania regulacji dotyczących spółek publicznych, w tym raportowania.