Inwestorzy pana nie ścigają? Gdy obejmował pan stery firmy, na początku 2016 r., kurs Work Service wynosił ok. 11–13 zł. Teraz spadł do 4,5–4,8 zł, a listopadowy raport BZ WBK wycenił wasze akcje na 4 zł, zalecając ich sprzedaż. Czy po prezentacji nowej strategii na lata 2018–2020 będzie odbicie?
Obecny kurs Work Service niespecjalnie odpowiada wynikom biznesowym spółki, ale ostatnie półtora roku pokazało nam, że zmiana strategii jest konieczna. Spółka kupowała wcześniej aktywa i w większości były to udane zakupy – z wyjątkiem Niemiec, które dopiero teraz wychodzą na prostą. Jednak tych zakupów było tak dużo, że spółka mocno się zadłużyła. W rezultacie mamy zadłużenie netto na poziomie 3,5-krotności EBITDA. W dodatku za Work Service ciągnie się niesłuszna opinia, że kupowała udziały w rynku kosztem rentowności portfela. Do tego finansowanie spółki nie było i nadal nie jest najlepiej ułożone i wymaga dostosowania do nowych warunków. To wszystko może powodować, że Work Service nie ma dużego kredytu zaufania na giełdzie.
Nawet więcej; nastawienie inwestorów i analityków jest wobec Work Service bardzo sceptyczne.
Dlatego konieczne były dwie rzeczy: po pierwsze, musieliśmy pokazać, że jesteśmy w stanie się oddłużyć. Po drugie, mieliśmy bardzo wysoki poziom dodatkowych wypłat (tzw. earnout) dla mniejszościowych udziałowców kupionych spółek. W rezultacie chociaż dwucyfrowo zwiększaliśmy przychody, to obciążenie długiem i wypłatami dla mniejszościowych akcjonariuszy obniżało zaufanie rynku. Inwestorzy mogli mieć wątpliwości, czy wzrost biznesu na pewno zmierza w odpowiednią stronę. Stąd te dzisiejsze wyceny i decyzja o oddłużaniu poprzez sprzedaż IT Kontrakt i planowana transakcja z udziałem Exact Systems. W strategii zakładamy, że na koniec 2020 r. dług netto spadnie poniżej 2,5-krotności EBITDA.
Ile wynoszą zobowiązania Work Service?