Spółki Skarbu Państwa – karuzela z prokuratorem w tle

Zdaniem ekspertów od zarządzania fala zatrzymań prezesów i dyrektorów dużych firm pozostających pod kontrolą państwa dodatkowo ograniczy ich dostęp do najlepszych menedżerskich talentów.

Aktualizacja: 14.02.2019 11:51 Publikacja: 14.02.2019 05:41

Spółki Skarbu Państwa – karuzela z prokuratorem w tle

Foto: 123RF

Rada ekspertów dla menedżerów? – nie obejmować stanowisk w państwowej spółce. – Brak stabilności w zarządach spółek Skarbu Państwa i niewielka decyzyjność szefów państwowych firm już wcześniej powodowały, że dobrzy menedżerowie zwykle je omijali z daleka. Inspirowane doraźnymi interesami politycznymi zatrzymania byłych prezesów i dyrektorów dużych spółek mogą ich dodatkowo zniechęcić – twierdzi Andrzej Nartowski, ekspert corporate governance i emerytowany prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, który od lat obserwuje i krytycznie komentuje obrotowe drzwi – jak określa sytuację kadrową – w spółkach Skarbu Państwa.

Szefowie jak rękawiczki

Również Waldemar Paturej, prezes Grupy HRC i szef CFR Global Executive Search (międzynarodowego sojuszu firm rekrutujących menedżerów), ocenia, że polityczna fala zatrzymań byłych szefów państwowych firm tylko wzmocni krytyczne nastawienie wielu menedżerów do pracy w państwowych firmach. – Już od czasów SLD standardy obsadzania stanowisk w spółkach Skarbu Państwa są niskie, na stanowiska zarządcze trafia tam wiele przypadkowych osób, a wymiana kadr od lat przypomina podział łupów. W rezultacie najlepsi menedżerowie zwykle trzymają się od nich z daleka – ocenia Paturej.

Jak zwraca uwagą prof. Krzysztof Obłój, ekspert zarządzania strategicznego z Akademii Leona Koźmińskiego, w przypadku stanowisk menedżerów, które są zależne od władzy politycznej, zawsze sprawdza się powiedzenie, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ. – Są oni zmieniani jak rękawiczki przez ekipy polityczne i rozliczani przez nie w nieskończoność. Dlatego optymalną strategią jest nigdy nie zajmować takiego stanowiska. I część menedżerów faktycznie trzyma się tej zasady. – Tylko że w Polsce, jeśli ktoś chce być menedżerem wielkiej spółki, to wybór ma bardzo ograniczony – przypomina prof. Obłój.

Jak jednak zaznacza Andrzej Nartowski, naprawdę dobry menedżer musi dzisiaj zdawać sobie sprawę, że jego kariera nie kończy się między Odrą i Nysą Łużycką a Bugiem. Według niego trudno obecnie wskazać argument, który mógłby skłonić cenionych, mających mocną pozycję zawodową menedżerów do przyjęcia oferty pracy w firmie, gdzie o obsadzie stanowisk decydują zupełnie inne kryteria niż doświadczenie czy kompetencje. Tym bardziej że zwykle nie narzekają na brak atrakcyjnych ofert pracy, także z zagranicy. Nartowski wspomina niedawną rozmowę z doświadczoną menedżer, która nie kryła, że ostatnie informacje o zatrzymaniach byłych szefów dużych firm skłoniły ją do ponownego rozważenia propozycji pracy za granicą, choć wiązałoby się to z niełatwą dla rodziny przeprowadzką. Wcześniej miała też oferty z państwowych firm, ale je konsekwentnie odrzucała.

Telefon z centrali

– W spółkach Skarbu Państwa głównym kryterium doboru kadr jest ich przydatność polityczna. W dodatku nie zapewniają one obiecujących perspektyw kariery. Nie wiadomo, kiedy się skończy łaska decydentów politycznych, co się może stać nagle i niespodziewanie – zaznacza Nartowski.

Jak zwraca uwagę, chociaż polityczne kryterium doboru kadr w spółkach SP jest cechą każdej rządzącej ekipy, to obecnie obrotowe drzwi w zarządach kontrolowanych przez państwo spółek kręcą się znacznie szybciej. Do tego doszła praktyka przerzucania menedżerów między firmami niezależnie od ich kompetencji. Co prawda duże spółki Skarbu Państwa, będące często liderami w swoich branżach, w teorii zapewniają swoich zarządom dużą decyzyjność – większą niż w przypadku spółki należącej do globalnej korporacji. Tyle że ta decyzyjność często jest iluzoryczna. – Problem w tym, że to nie prezes, a telefon z ministerstwa czy z Nowogrodzkiej decyduje, że państwowy bank udzieli kredytu jakiejś firmie, zainwestuje, a duża spółka Skarbu Państwa zasili rządową fundację – oburza się Nartowski.

Jak dodaje prof. Obłój, biorąc pod uwagę częstotliwość zarzutów pod adresem menedżerów spółek publicznych w ostatnich 30 latach, w spółce kontrolowanej przez Skarb Państwa optymalnym wariantem jest nic nie robić. Tyle że będąc prezesem lub członkiem zarządu jest to niemożliwe dłużej niż przez kilka miesięcy. A wtedy, gdy podejmuje się decyzje i za tym idą działania, to zawsze pojawia się ryzyko błędów, jak i możliwość negatywnej oceny tych działań przez inne ekipy, czego efektem jest najczęściej prokurator.

Orlen: Sąd zdecyduje

Foto: GG Parkiet

Prokuratura Regionalna w Łodzi zapowiedziała złożenie do sądu wniosków o tymczasowe aresztowanie: Jacka K., byłego prezesa PKN Orlen, oraz Michała S. i Leszka K., byłych dyrektorów płockiej spółki. Podejrzewa ich o przestępstwo niegospodarności wielkich rozmiarów na szkodę firmy. – Jackowi K. prokurator zarzucił, że nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, w tym nie podjął właściwych działań, nie wdrożył odpowiednich rozwiązań formalnych i organizacyjnych, nie monitorował i nie kontrolował właściwego rozliczania poszczególnych usług, w tym eventowo-sponsoringowych realizowanych przez firmy zewnętrzne – podała Prokuratura Krajowa. W jej ocenie zaniechania Jacka K. i działania pozostałych dwóch zatrzymanych doprowadziły do wyrządzenia firmie szkody w kwocie ponad 3,4 mln zł. Chodzi o rozliczenie festiwalu motoryzacyjnego Verva Street Racing, który odbył się w 2014 r. na Stadionie Narodowym. Podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzuconego przestępstwa. TRF

Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę
Parkiet PLUS
Przymusowy wykup akcji nie jest możliwy
Parkiet PLUS
Zagraniczne spółki z potencjałem
Parkiet PLUS
Obsługując naszych klientów, staramy się myśleć dokładnie tak jak oni