Ostatnie dwa tygodnie przyniosły prawdziwy rollercoaster na rynkach. Co warte zauważenia, krajowy rynek, zgodnie ze scenariuszem kreślonym przeze mnie na początku roku, wydaje się być zwycięzcą ostatnich tygodni, z uwagi na niższą odporność na globalne czynniki ryzyka powodujące słabsze zachowanie rynków bazowych. Takie zachowanie nie jest oczywiście możliwe do utrzymania w dłuższym terminie, ale i tak cieszy fakt, że przykładowo WIG20 przez pierwsze sześć tygodni handlu okazuje się jednym z mocniejszych indeksów w perspektywie globalnej.
Jesteśmy właśnie na początku z dawna zapowiadanej sagi związanej z polityką celną Donalda Trumpa. Dość stonowana reakcja rynków pokazuje nam, w co wierzą inwestorzy, i obecnie na rynku panuje przekonanie, że cła nie powinny złamać obecnej hossy. Będzie to przydatne, gdy Trump zwróci swoją uwagę na inne kraje – lub z powrotem na Meksyk i Kanadę. A wątek wojen celnych z całą pewnością będzie towarzyszył nam przez kolejne miesiące. Z wahań rynku można wyciągnąć trzy wnioski: potwierdzenie, że inwestorzy naprawdę uważają, że cła będą co najwyżej tymczasowe. Niepodważalny dowód na to, że inwestorzy nie zgadzają się z Trumpem co do skutków ceł. I dowód na to, że akcje big techów nie są odporne na cła, mimo że tak wiele z ich wyceny zależy od nadziei na sztuczną inteligencję. W dalszym ciągu również kluczową rolę odgrywa przyszła polityka Fedu oraz realna ocena wpływu nowego chińskiego modelu na modele wyceny największych spółek.
Można więc śmiało stwierdzić, że na zachowanie globalnych rynków, a przede wszystkim akcji amerykańskich, dużo silniej wpływa kwestia trwającego zamieszania związanego z modelem DeepSeek. W ostatnich dniach kurz już nieco opadł, cześć spółek nadrobiła pewną część strat i trwa obecnie ocena, jaki wpływ będzie miał ten fakt w nieco dłuższym terminie. Poza oczywistymi zwycięzcami, czyli spółkami, które wyłącznie korzystają z oprogramowania AI i być może jego koszt będzie niższy, podstawowe pytanie to jak wpłynie to na kondycję dotychczasowych zwycięzców rewolucji AI, gdzie wydatki inwestycyjne były i będą liczone w setkach miliardów. I tutaj, o dziwo, największe spółki pozostają optymistyczne. Jednym z powodów jest to, że tak zwane modele rozumowania, w tym o3 OpenAI i własny R1 DeepSeek, wykorzystują znacznie więcej mocy obliczeniowej na etapie wnioskowania, gdzie model odpowiada na pytania, aby generować lepsze odpowiedzi. To może pomóc zrównoważyć spadek wykorzystania mocy obliczeniowej do szkolenia. Innym źródłem optymizmu jest popyt. 29 stycznia Microsoft poinformował, że wzrost przychodów z chmury AI – 157 proc. rok do roku w tym kwartale – był ograniczony przez podaż, a nie popyt. Niektórzy twierdzą, że w miarę jak szkolenia modeli AI staną się tańsze, ich wykorzystanie wzrośnie jeszcze bardziej.