Co do zasady, takie ryzyko było oczekiwane, ale dominowało jednak przeświadczenie, że nowe cła zostaną tak skalibrowane, aby nie zaszkodzić wzrostowi w USA. Teraz nie jest już to takie pewne.

Najprawdopodobniej właśnie dlatego rynek w USA nie radzi sobie ostatnio najlepiej. Potężna niepewność i nowe, wysokie cła nałożone w głównej mierze na partnerów USA nie wróżą zbyt dobrze dla wyników wzrostu gospodarczego na początku tego roku. Obniżyły się także morale przedsiębiorców, które nie tak dawno były bardzo wysokie w związku z nadzieją na liberalną i deregulacyjną politykę Trumpa. W krótkim terminie uczestnicy życia gospodarczego dostali jednak inne bodźce – podwyższone cła i cięcia wydatków w administracji. Zdecydowanie więcej mówi się o pierwszym czynniku, ale ten drugi może być niewiele mniej ważny, szczególnie jeśli spojrzy się na reakcję innych krajów.

W tym miejscu warto bliżej przyjrzeć się temu, co dzieje się na Starym Kontynencie i w Chinach. Rynki z tych regionów radzą sobie zdecydowanie lepiej niż Wall Street, a z każdym tygodniem dostajemy coraz więcej fundamentalnych doniesień temu sprzyjających. Zaczęło się od nadziei na cykliczne ożywienie, które następnie wsparte zostało możliwym zakończeniem konfliktu na Ukrainie. Sytuacja wokół Ukrainy mocno się jednak skomplikowała i pierwotny bodziec bliższego pokoju został zastąpiony innym, związanym ze zwiększonymi wydatkami zbrojeniowymi w Europie, ale nie tylko. Wygląda na to, że przyparta do muru Unia Europejska zaczęła implementować od dawna zgłaszane postulaty. Jest ich całkiem sporo. Mamy deregulację i nowy Czysty Ład Przemysłowy. Widać mobilizację funduszy na inwestycje w AI, ale może przede wszystkim na europejski program dozbrajania. Mowa tu o większych wydatkach na poziomie europejskim, ale także w kluczowym kraju Starego Kontynentu, czyli Niemczech. Po wyborach do Bundestagu widać wyścig z czasem w celu poluzowania hamulca zadłużenia i zwiększenia wydatków na obronność oraz infrastrukturę. W tym samym czasie w Chinach planowany jest w tym roku największy deficyt budżetowy od ponad 30 lat, a najważniejszym celem oficjeli jest wsparcie konsumpcji.

Jakie wnioski można z tego wyciągnąć? Ostatnie lata to luźna polityka fiskalna w USA oraz lepsze zachowanie tamtejszego rynku względem reszty świata. Teraz ta reszta świata konsoliduje się w opozycji do Trumpa i zapowiada niemałej skali bodziec fiskalny. Być może obserwujemy więc historyczną zmianę, kiedy przestanie się opłacać przeważanie Wall Street nad pozostałymi rynkami. Zapoczątkowany w styczniu, pierwotnie czysto rynkowy trend lepszego zachowania rynków europejskich i chińskich zaczyna bowiem mieć coraz bardziej widoczną podstawę fundamentalną.