W ubiegłym tygodniu indeks WIG20 wzrósł o 5,43 proc., do 2310 pkt, tym samym zaliczając trzeci z najlepszych tygodni w ostatnich 12 miesiącach. Od listopadowego dołka, gdy indeks dużych spółek znalazł się na ponadrocznych minimach, urósł on o ponad 11 proc. To tylko o 1,5 pkt proc. mniej niż w czasie sierpniowego odreagowania, gdy w nieco ponad trzy tygodnie zaliczył rajd w górę o 12,5 proc.
Sama skala tej ostatniej 11-proc. zwyżki jeszcze nie przemawia jednoznacznie za tym, że w odróżnieniu od wakacji obecne wzrosty WIG20 to coś więcej niż odreagowanie zapoczątkowanych w maju spadków. Jednak już giełdowy kalendarz może za tym przemawiać. Statystycznie grudzień jest dla akcji lepszym miesiącem niż wrzesień. Stąd obecnie pokusa do realizacji zysków nie tylko będzie mniejsza niż na początku września, ale być może wiara w sezonowe wzrosty stojące za rajdem Świętego Mikołaja, czy późniejszym efektem stycznia mogą wręcz zachęcać do kupna akcji.
Dobrą wróżbą jest też inna giełdowa statystyka. Otóż listopad był piątym kolejnym miesiącem spadków indeksów WIG20. Była to najdłuższa taka seria od przełomu 2019 i 2020 r. Stąd nawet przyjmując negatywny dla warszawskiej giełdy scenariusz, w którym w kolejnych miesiącach spadki są kontynuowane, ryzyko tego, że po ostatnich wzrostach nastroje gwałtownie się odwrócą i indeks dużych spółek zanurkuje, nie wydaje się przesadnie duże.
Najwięcej optymizmu płynie jednak z samego wykresu dziennego indeksu WIG20. Już sam listopadowy zwrot w górę, w połączeniu z późniejszym szybkim powrotem powyżej sierpniowego dołka na 2193,10 pkt, wskazał na przejęcie inicjatywy przez stronę popytową. Późniejsze wybicie powyżej półrocznej linii trendu spadkowego i 50-okresowej średniej, pomimo że można mieć zastrzeżenia do struktury obrotów, jednoznacznie na scenariusz wzrostowy wskazały. Brakuje tylko przysłowiowej kropki nad i, jaką byłoby zdecydowane wybicie powyżej lokalnego szczytu z początku listopada (2324,88 pkt), co zanegowałoby rysowaną przez ostatnie pół roku sekwencję coraz niższych szczytów, dając tym samym sygnał powrotu do trwającej od jesieni 2022 r. hossy.
W praktyce jednak o tym, czy w tych ostatnich tygodniach 2024 r. na GPW będzie dominowała „zieleń” czy jednak „czerwień”, zdecydują nastroje na rynkach globalnych. A wpływ na nie będą mieć publikowane w tym tygodniu dane o inflacji w USA, jak również zaplanowane na ten i przyszły tydzień decyzje EBC, SNB, Fedu, Banku Anglii i Banku Japonii ws. stóp procentowych. W nieco dłuższym horyzoncie czasu (dwa–trzy kwartały) kluczowe dla GPW będą nastroje na rynkach globalnych, losy wojny w Ukrainie, stopy procentowe w Polsce i prawdopodobnie... wyniki przyspieszonych wyborów parlamentarnych w Niemczech.