W ostatnim okresie indeksy europejskie wykazują się relatywną siłą względem swoich amerykańskich odpowiedników. Warto w tym kontekście przypomnieć, że od połowy grudnia na indeksie Nasdaq rozwija się ruch boczny. Górnym ograniczeniem dla tej konsolidacji pozostaje wyraźnie respektowana przez rynek zapora podażowa Fibonacciego: 20150–20200 pkt. Strona popytowa już wielokrotnie próbowała negować tę barierę, ale za każdym razem spotykało się to z silnymi reakcjami podażowymi. Wspominam o tym, gdyż ostatni, wykreowany przez sprzedających ruch spadkowy okazał się na tyle wyrazistą inicjatywą, że w efekcie indeks dotarł do dolnego ograniczenia eksponowanego przed momentem ruchu bocznego. W tym przypadku kluczową rolę pełni klaster cenowy: 18780–18855 pkt. Na pewno warto tę okoliczność skonfrontować z wynikami i prognozami drugiej co do wartości firmy na świecie, czyli spółką Nvidia. Co istotne, firma odnotowała lepsze od konsensusu rynkowego zyski i przedstawiła pozytywne perspektywy na kolejny kwartał. Dyrektor generalny Jensen Huang nie hamował swojego entuzjazmu, podkreślając, że „AI rozwija się z prędkością światła”, a „popyt na Blackwell jest wręcz nieprawdopodobny”.
Powróćmy zatem do sytuacji technicznej indeksu Nasdaq. Jeśli w tej optymistycznej, wręcz euforycznej scenerii niedźwiedziom udałoby się zanegować wsparcie: 18780–18855 pkt (co wiązałoby się z wybiciem dolnego ograniczenia kilkumiesięcznej konsolidacji), to wskazywałoby to raczej na zmieniający się stopniowo układ sił rynkowych za oceanem. Kontynuacja ruchu spadkowego wydawałaby się wówczas najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Indeksy amerykańskie (bo powyższa konkluzja dotyczy również S&P 500) testują zatem dość newralgiczne wsparcia techniczne, gdy tymczasem wydarzenia na benchmarkach europejskich rozgrywają się w rejonach kluczowych, średnioterminowych zapór podażowych.
Z adekwatną sytuacją mamy na przykład do czynienia na indeksie WIG20. Nie tak dawno była tutaj podjęta próba wybicia oporu: 2675–2685 pkt, ale zakończyła się niegroźnie wyglądającym jak na razie ruchem kontrującym. Co istotne, popyt uaktywnił się już w rejonie wsparcia: 2540–2549 pkt, wyznaczonego na bazie kilku istotnych zniesień wewnętrznych (między innymi 23,6 proc.). Kupujący dość aktywnie przeciwstawiają się zatem presji podażowej – nawet w obliczu zagrożeń związanych z groźbami Donalda Trumpa o możliwości nałożenia ceł w wysokości 25 proc. na towary sprowadzane z Unii Europejskiej. Abstrahując od tych trudno prognozowanych i często wręcz niezrozumiałych kwestii, konkretny sygnał słabości na indeksie WIG20 pojawi się dopiero w momencie negacji wyraźnie respektowanej przez rynek zapory popytowej: 2540–2550 pkt.