Spółki Magnificent 7 są od początku roku koszykowo na minusie, po poniedziałku stratę od początku roku notuje Nasdaq. Być może zmieni się to razem z środowymi wynikami Nvidii, ale na dzisiaj inwestorzy szukający ekspozycji na AI przeorientowali swoje pieniądze na Daleki Wschód – Hang Seng Tech podrożał od początku roku o około 27,5 proc., a lepsze pół roku niż ostatnie miał tylko raz w historii, na przełomie lat 2020 i 2021. Różnica jest taka, że wówczas na Stoxx 600 Technology i Nasdaq dało się zarobić bardzo porównywalnie, obecnie dysproporcja jest co najmniej trzykrotna na korzyść akcji chińskich.
Jest to oczywiście skutek euforii, która zapanowała wokół zdolności chińskich firm, by tworzyć rozwiązania konkurencyjne dla amerykańskich po premierze DeepSeek R1. Bardzo szybko okazało się, że nie mamy do czynienia z kolejnym fenomenem na miarę ChatGPT, m.in. za sprawą obaw związanych z bezpieczeństwem użytkowania tego modelu, ale wzrosty były kontynuowane, szczególnie gdy kolejny impuls dały im wyniki Alibaby. Czy obecnie jest za późno, by przyłączyć się do tej hossy? Naszym zdaniem – tak.
Jak wyliczył UBS, dyskonto wycen głównych chińskich spółek technologicznych do Magnificent 7 to już „tylko” 34 proc. – wartość ta może wydawać się olbrzymia, ale w ostatnich latach potrafiła wynosić niemal dwa razy więcej. Inwestorzy nagle dostrzegli, że Chińczycy rozwijają AI, mimo że eksperci od lat powtarzają, iż w wielu aspektach tej technologii przewyższają Amerykanów. Wspomniana Alibaba, dla której wyprzedzający wskaźnik cena/zysk to niewiele powyżej 14, może się wydawać wielką okazją, gdy porównamy tę wartość do Amazona (33–34), ale tylko gdy zapomnimy, że jest to spółka, która od trzech lat miała problem z wypracowaniem jakiegokolwiek wzrostu przychodów, a rynek zszokowała ostatnio ich dynamiką na poziomie 8 proc. rok do roku.
Z rosnącym zdziwieniem obserwowaliśmy w lutym, jak rynek przechodzi do porządku dziennego nad coraz bardziej niepokojącymi wypowiedziami Donalda Trumpa – dokonana na początku miesiąca wolta w sprawie ceł nałożonych na Meksyk i Kanadę sprawiła, że inwestorzy przestali traktować jakiekolwiek jego zapowiedzi poważnie. Choć jest to zarzut kierowany przede wszystkim do giełd europejskich, nie przypuszczamy, by amerykańskie społeczeństwo nagle bezkrytycznie uwierzyło, że to Unia Europejska jest dla USA wrogiem nr 1, a Chiny i Rosja to przyjaciele. Na kilka tygodni przed potencjalną eskalacją konfliktu handlowego myślelibyśmy o akcjach chińskich tylko gdyby były wyraźnie tańsze niż zazwyczaj. Obecnie są wyraźnie droższe.