"W czwartek dolar nieoczekiwanie zyskał na wartości względem głównych walut. W efekcie kurs EUR/USD spadł po południu w okolice 1,4000 z 1,4100 zanotowanych rano. Ten fakt doprowadził do nieznacznego osłabienia złotego, który stracił w ślad za walutami regionu" - ocenił analityk DM BOŚ, Marek Rogalski.
Według niego, dolara wsparły dane makro dotyczące amerykańskiego rynku pracy, które poznaliśmy o godz. 14:30. Jak podał Departament Pracy, w czerwcu w amerykańskiej gospodarce ubyło 467 tys. etatów poza sektorem rolniczym wobec 322 tys. przed miesiącem po korekcie. Oczekiwano odczytu na poziomie -363 tys. Z kolei stopa bezrobocia wzrosła do 9,5 proc. wobec prognozowanych 9,6 proc.
"W efekcie natychmiast przełożyło się to na giełdy - dzisiaj nasz WIG20 stracił na wartości ponad 2%. Trudno jednak wyrokować, czy jest to zapowiedź trwalszego ruchu, czy też większa nerwowość inwestorów wynika z faktu zbliżającego się długiego weekendu w USA" - podkreślł analityk.
Według niego, czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie wniosło wiele - stopy procentowe pozostały na poziomie 1%, a Jean-Claude Trichet poinformował, iż bank wydał dopiero 8% z 60 mld EUR przeznaczonych na zakupy papierów dłużnych. "Można było też odnieść wrażenie, iż ECB w większym stopniu koncentruje się na utrzymaniu stabilności cen, co może być sygnałem, iż stopy procentowe nie spadną w najbliższym czasie poniżej 1%" - poinformował Rogalski.
Natomiast w kraju minister Rostowski zapewnił, iż tegoroczny deficyt nie przekroczy założonych 27 mld zł i dodał, iż w obliczu rozpoczęcia procedury nadmiernego deficytu przez KE względem Polski, nie ma sensu spieszyć się z wejściem do ERM-II.