Zarząd Mabionu nie kryje, że II półrocze pod względem sprzedaży będzie słabsze od I połowy tego roku, głównie ze względu na lukę w przychodach po zakończeniu kontraktu dla Novavaksu. Z uwagi na stosunkowo wysokie koszty stałe i, co za tym idzie, wysoką dźwignię operacyjną, oznacza to słabszy okres w wynikach spółki.
– Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami perspektywa nie ulega zmianie. Przychody będą odbiegać od tych z I półrocza, bo gwarantowana część kontraktu z Novavaxem została zakończona i realizowane są mniejsze zlecenia, a jednocześnie prace z kolejnymi klientami dopiero się rozpoczynają – wyjaśnia Krzysztof Kaczmarczyk, prezes Mabionu. Jednocześnie podtrzymał plan wypracowania 150–200 mln zł przychodów w przyszłym roku zawarty w strategii przy założeniu realizacji nowych kontraktów.
W oczekiwaniu na nowe kontrakty
Szansą na odbudowę przychodów po zakończeniu kontraktu dla Novavaxu miały być zlecenia od nowych klientów. O ile wartość złożonych przez Mabion ofert na usługi CDMO (wytwarzanie kontraktowe leków) wynosi obecnie ok. 320 mln USD, o tyle proces ich konwersji na umowy jest dość długotrwały. Aktualnie spółka ma otwartych 20 procesów sprzedażowych na różnych etapach rozmów i negocjacji. Jeśli chodzi o podpisane umowy, sytuacja prezentuje się już znacznie mniej korzystnie, bo w ostatnich miesiącach spółka może się pochwalić jedynie zleceniem o wartości 5,5 mln zł od firmy z Wielkiej Brytanii.
Rynek jednak zaczyna coraz bardziej się niecierpliwić, stąd nieco napięta atmosfera podczas wtorkowej konferencji wynikowej, kiedy domagano się wyjaśnień dotyczących zbyt wolnego pozyskiwania nowych zleceń. Zarząd nie kryje jednak, że jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. – Potrzebny jest czas, proces dochodzenia do podpisania umowy jest długotrwały. Do tego dochodzi też element wiarygodności i rozpoznawalności.