Po ostatnich wyborach do parlamentu warszawska giełda znów znalazła się na radarach inwestorów. Czy jest szansa, że nasz rynek na dobre wróci do łask zagranicznych inwestorów i zniknie dyskonto w wycenach polskich akcji wynikające z podwyższonego ryzyka politycznego?
Przez zostanie lata byliśmy przyzwyczajeni, że najważniejsze sektory z indeksu WIG20, decydujące w dużej mierze o atrakcyjności naszego rynku, były notowane z dużym dyskontem do spółek zagranicznych nawet mimo sprzyjającego otoczenia zewnętrznego. Dla inwestorów nie do zaakceptowania była sytuacja, że największe spółki notowane na giełdzie są wykorzystywane do celów niezgodnych z budowaniem wartości dla akcjonariuszy oraz brakiem ciągłości zarządów. Te zmiany strategii nie pozostawały bez wpływu na ceny akcji na giełdzie. Po zmianie władzy można oczekiwać, że to dyskonto zacznie się zmniejszać, choć nie spodziewam się, że nastąpi to szybko. Im większą swobodę działania będą miały zarządy spółek kontrolowanych prze Skarb Państwa pod nową władzą, im rzadziej będą tam „oddelegowywane” osoby powiązane z politykami, a udział pozostałych akcjonariuszy we wpływie na władze nie będzie minimalizowany, im mniej pomysłów typu polegających na zmuszaniu największych firm do dotowania klientów kosztem akcjonariuszy, tym większe zaufanie inwestorów zyska krajowy rynek. Rynki zdają się właśnie wychodzić z założenia, że takiego scenariusza można się spodziewać po nastawionym prorynkowo nowym rządzie.
W ostatnich latach spółki kontrolowane przez Skarb Państwa były podporządkowane realizacji celów politycznych, ignorując przy tym interesy pozostałych akcjonariuszy. Jak nowa władza powinna podejść do tego tematu, by poprawić zaufanie rynku?
Z punktu widzenia inwestorów kluczowa jest przewidywalność i ograniczenie wpływu polityki na sytuację spółek Skarbu Państwa, które w ostatnich latach były zbyt często wykorzystywane do realizacji pomysłów głównego właściciela, stąd m.in. ich zaangażowanie w projekty inwestycyjne niemające biznesowego uzasadnienia przy milczącej akceptacji pomysłów typu „wakacje kredytowe”. W tym zakresie można oczekiwać pozytywnej zmiany, a nowe otoczenie, w którym funkcjonują, stanie się bardziej przewidywalne. Pojawiły się zapowiedzi bardziej rynkowego podejścia do spółek, zarządów fachowców wyłanianych w niezależnych konkursach czy dbania o interesy akcjonariuszy mniejszościowych. Na razie to tylko deklaracje i nie jestem aż takim optymistą, że to wszystko naraz się zmaterializuje. Niemniej, z punktu widzenia inwestorów zagranicznych są powody do optymizmu. Bardzo wymowna była reakcja inwestorów na pierwsze sondażowe wyniki, która pokazała, jak duże nadzieje rynek wiąże ze zmianami w spółkach z udziałem Skarbu Państwa.
W przeszłości argument wypłaty solidnych dywidend miał kluczowe znaczenie dla inwestorów w segmencie największych firm. Czy w tym aspekcie można też oczekiwać zmian?