Kurs ropy naftowej nie może złapać równowagi. Najpierw przebity został poziom 100 USD. Potem padło 90 USD. Co dalej?
Nie będę ukrywał, że to, co dzieje się na rynku ropy naftowej w ostatnim czasie, jest dla mnie zaskoczeniem. Fundamenty nie przemawiają za tak niskimi wycenami. Widzimy braki podaży z OPEC+. Brakuje 2–3 mln baryłek na dzień. Również podaż surowca z innych krajów nie wydaje się ekstremalnie wysoka. Nie wróciliśmy do poziomów sprzed pandemii.
Popyt natomiast wygląda całkiem nieźle. Oczywiście pojawiają się obawy, że spowolnienie gospodarcze może doprowadzić do załamania popytu w Stanach Zjednoczonych czy Chinach. Na razie jednak wyraźnych sygnałów, że tak się dzieje, nie ma. Są to jedynie obawy. Naturalnie spowolnienie w Chinach może wystąpić, szczególnie że nadal stosowane jest tam podejście zerojedynkowe w walce z Covid-19. Jest to więc pewnego rodzaju ryzyko, szczególnie w okresie jesiennym.
Tak jak wspomniałem, nie ma jednak dzisiaj sygnałów, aby popyt na ropę spowalniał. Cały czas rośnie, chociaż może wolniej, niż oczekiwał rynek. Zdecydowanie jeszcze wolniej podaż. Dlatego też ceny ropy naftowej sprzed wojny nie są uzasadnione. Odzwierciedlają one jedynie obawy związane z recesją gospodarczą.