Tydzień temu pisaliśmy o tym, jakie pułapki behawioralne czyhają na inwestorów stosujących analizę techniczną. Zwracaliśmy uwagę, że następstwem bezkrytycznego ufania wykresom mogą być straty finansowe, a niekiedy nawet uzależnienie. Warto jednak dodać, że podatność na psychologiczne błędy nie jest wyłączną domeną techników. Eksperci od finansów behawioralnych dowodzą, że analiza fundamentalna też ma swoje słabe strony. Warto je poznać, zanim za bardzo zaufamy rekomendacjom i prognozom znanych analityków.
Nic na siłę
Zacznijmy od złudzenia determinizmu. W codziennych komentarzach rynkowych zawsze dominuje schemat: zmiana kursu i przyczyna. Przykładowo: ekspert wyjaśnia, że zwyżka notowań EUR/USD była spowodowana informacją o niższej od oczekiwań inflacji w strefie euro. Taka reakcja kursu jest bowiem faktycznie zgodna z teorią ekonomii – niższa inflacja oznacza przecież mniejszy spadek siły nabywczej danej waluty.
Szkopuł w tym, że notowania nie zawsze reagują tak, jak na to wskazują książki do ekonomii. Mimo to spod piór ekspertów i tak wychodzą rozmaite komentarze wyjaśniające dany ruch rynku: „dobre dane to złe dane", „opublikowane dane zwiększają ryzyko dalszego luzowania polityki monetarnej" itp. Kłania się więc naturalna ludzka niechęć do akceptacji losowego charakteru niektórych procesów. Eksperci trochę na siłę doszukują się wszędzie zależności przyczynowo-skutkowej, co z kolei zachęca ich do stawiania konkretnych prognoz. – Analitycy finansowi cechują się nadmierną pewnością własnej wiedzy i umiejętności. Wykazują niewłaściwe wykalibrowanie – zawyżają trafność stawianych przez siebie prognoz. Podawane przez nich wyjaśnienia błędnych predykcji nie odnoszą się do probabilistycznego charakteru zjawisk rynkowych, odwołują się natomiast do niespodziewanych zjawisk lub braku wystarczającej ilości danych podczas formułowania prognozy – czytamy w książce Piotra Zielonki „Giełda i psychologia".
W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Nudne byłyby komentarze i prognozy, w których dominowałyby terminy „błądzenie losowe" i „przypadek". Trzeba jednak pamiętać, że każdy analityk działa w środowisku ograniczonego dostępu do informacji, a poza tym jest narażony na te same błędy poznawcze co każdy inwestor (nadmierna pewność siebie, nierealistyczny optymizm, błąd kotwiczenia). Dlatego warto zachować zdrowy sceptycyzm za każdym razem, gdy czytamy przepełniony oczywistościami komentarz, i pamiętać o starym giełdowym porzekadle: rynek ma zawsze rację.
Pochopne wnioski
Wróćmy teraz do samej istoty analizy fundamentalnej. W odróżnieniu od technicznej nie bierze ona pod uwagę wyglądu wykresu, tylko wiele zmiennych dotyczących wyników finansowych spółki, otoczenia makroekonomicznego i kondycji branży, w której dana firma działa. Analityk gromadzi takie dane i następnie wrzuca je do określonego modelu wyceny, który daje wynik w postaci rzeczywistej ceny akcji. Jeżeli jest ona niższa od rynkowej, uważa się, że akcje są przewartościowane (sygnał sprzedaży). Jeśli jest wyższa, papiery są niedowartościowane (sygnał kupna).