Zanim przejdziemy do spółek, chciałbym poprosić pana o krótką refleksję rynkową. Akcje drożeją, zmieniają się tylko liderzy branżowi. Czy wyczuwa pan już atmosferę przegrzania, czy jeszcze nie?
Faktycznie mamy swoistą zmianę liderów branżowych. Część spółek gamingowych wytraciła impet, co widać wyraźnie po CD Projekcie, ale wciąż w tym segmencie trend wzrostowy trwa i nie można go ignorować. Jak nie gaming, to pojawiło się CCC, w przypadku którego widać było mocne rozgrzanie rynku. Kurs wyszedł z formacji bazy i rósł po kilkanaście procent dziennie, co się rzadko zdarza w przypadku firm z WIG20. Gdy osłabła obuwnicza spółka, pałeczkę lidera przejęła energetyka. Mam wrażenie, że na początku nastąpiło mocne „przyłożenie” kapitału zagranicznego na Tauronie – zbierał wszystkie możliwe papiery. Potem atmosferę podgrzała wypowiedź ministra i mamy na wykresie wchodzenie po pionowej ścianie. Trudno nazwać to inwestowaniem. To jest spekulacja i wszyscy się zastanawiają, gdzie jest limit. Trzeba jednak pamiętać, że mimo zwyżek i PGE, i Tauron są w długoterminowych układach spadkowych i dopiero po pierwszej silnej korekcie WIG20 będzie można ocenić realną siłę tych walorów.
A jeśli osłabnie energetyka, to kto jest w kolejce do roli lidera?
Myślę, że wróci do łask sektor medyczny. Tutaj mam na myśli m. in. Biomed Lublin, który daje nadzieje na stworzenie leku na Covid-19. Poza tym w tym sektorze jest sporo spółek, które się wybijają w górę, a następnie notują korektę i nie weszły jeszcze w fazę hiperbolicznego wzrostu. Poza tym zwróciłbym uwagę na banki. Był taki moment, że ten sektor ruszył w górę, ale cały czas od strony fundamentów coś go dusi. Jest więc pytanie, czy ktoś w końcu zauważy, że ten sektor jest tani i powtórzy się scenariusz z energetyki. Choć zdaję sobie sprawę, że analiza fundamentalna nie przemawia na korzyść banków.