Wygodny, obszerny, a do tego prosta i niezawodna konstrukcja. Te cechy sprawiły, że produkowany od 1936 roku Mercedes 170V był ceniony przez użytkowników i odegrał ważną rolę przed wojną i po niej. Zadebiutował na Berlin Motor Show i natychmiast odniósł sukces. W ciągu kilku lat stał się rekordzistą marki pod względem liczby wyprodukowanych egzemplarzy. W okresie 1935–1943 z taśm produkcyjnych zjechało niemal 75 tys. sztuk tego modelu. Pomogła mnogość wersji nadwoziowych: dwu- i czterodrzwiowe limuzyny, limuzyny z otwieranym dachem, także z jedną lub dwoma parami drzwi oraz kabriolety typu A i B. Pojawiały się również pojazdy w specjalnej zabudowie użytkowej, jak karetki czy furgony.
Po krótkiej wojennej przerwie wrócono do produkcji Mercedesa już w roku 1946. To on stał się pojazdem, który pomógł wydźwignąć się niemieckiej branży z wojennych zniszczeń. I znów był na topie, znów chciano go kupować, królował na drogach kolejną dekadę, do 1955 roku. Był wówczas znany już jako Mercedes 170S. Trzeba koniecznie dodać, że w 1949 roku gamę wzbogacono o motor Diesla i był to pierwszy po wojnie, a w ogóle dopiero trzeci w historii samochód osobowy z silnikiem wysokoprężnym. Łącznie wyprodukowano około 140 tys. egzemplarzy tego modelu, w tym 34 tys. z silnikami Diesla.
Prawie taka wersja pojawiła się wśród samochodów, które będą szły pod młotek na wiosennej aukcji Ardor. Ta zbliża się wielkimi krokami, odbędzie się już 15 marca. Wspomniany wóz to Mercedes-Benz 170S-D z 1953 roku, egzemplarz po całkowitej renowacji, który wydaje się dość atrakcyjny cenowo. Szacuje się, że jest wart między 110 000 a 150 000 zł. Przed chwilą użyłem słów „prawie taka wersja". Otóż pierwotnie był on wyposażony w silnik wysokoprężny, jednak obecnie napędza go 45-konny motor benzynowy 1.7 R4. Manualna skrzynia biegów przekazuje napęd na koła tylne.
„Egzemplarz, który pojawi się na marcowej licytacji, trafił do Polski w roku 2002. Samochód został w pełni odrestaurowany, wiele uwagi poświęcono odbudowie mechanicznej. Silnik, skrzynia biegów oraz dyferencjał zostały rozebrane i zregenerowane, a zawieszenie oraz układ wydechowy odpowiednio zrekonstruowane. Na karoserię położono lakier metaliczny, który nie występował w latach 50., jednak interesująco prezentuje się na zabytkowej sylwetce auta. Wnętrze odtworzono na wzór oryginału. Brakuje kilku mniej znaczących elementów oraz jednej wycieraczki, natomiast sprawne są wysuwane kierunkowskazy, charakterystyczne dla pojazdów z tamtej epoki" – czytamy w opisie.
Cóż, wóz wart grzechu. Mercedes 170S jest dziś rzadkością na zlotach klasyków i nie sposób przejść koło niego obojętnie. Kto ma chęć na podróż w czasie aż do III Rzeszy?