Interes bez duszy

Golonka zjedzona pośród obrazów lepiej smakuje.

Publikacja: 29.06.2019 19:00

 

6 lipca Desa Unicum (www.desa.pl) wyprzeda na aukcji artystyczne wyposażenie sławnego sopockiego Grand Hotelu. Wysoko wyceniono przedwojenne reklamy usług turystycznych. Plakat z 1935 roku Tadeusza Trepkowskiego (1914–1954) wyceniono w przedziale 13–17 tys. zł. Plakat zapomnianego artysty Lucjana Falkowskiego (1911–1979) ma estymację 11–15 tys. zł. Te plakaty to rzadkość na naszym rynku. Z estymacją 1,5–2 tys. zł wystartuje przedwojenny żeton z kasyna, z niemieckim napisem Wolne Miasto Gdańsk.

Dlaczego legendarny, prestiżowy hotel sprzedaje własną duszę? Jeśli turysta pije kawę w hotelowej sali przystrojonej zabytkowymi plakatami, to ta kawa lepiej smakuje, a właściciel hotelu może za nią więcej policzyć. Jeśli ściany restauracji obwieszone są dawnym malarstwem, to najlepsza golonka jest jeszcze lepsza!

Legenda daje zarobić

Turyści na świecie wiele dopłacają za legendę, za wyjątkowość odwiedzanych miejsc. Nie rozumiem przedsiębiorstw, które pozbywają się legendy. Po wizycie w hotelu z duszą, z wyjątkowym, nobilitującym wyposażeniem, rutynowo telefonuję do znajomych i rekomenduję im ten hotel.

Znajomy milioner z Francji (oczywiście socjalista!) za moją namową odwiedził parę lat temu Gruzję. Mieszkał w hotelu, gdzie była w łazience przedwojenna armatura, urządzenia sanitarne. Milioner, który objechał luksusowy świat, od lat zachwyca się gruzińskim hotelem. Na początku wierzył, że zabytkowe wyposażenie to celowa imitacja. Podziwiał, jak to zostało sprytnie spatynowane...

Oferta Desy Unicum wywołała sensację. Potencjalni klienci jeszcze bardziej docenią ofertę, gdy przeczytają monografię o Grand Hotelu, napisaną przez Marzennę Górską-Karpińską. Można kupić cząstkę legendy!

Wyposażenie Grand Hotelu żywo interesuje kolekcjonerów oraz osoby, które nadwyżki finansowe chcą ulokować na rynku sztuki. Pod młotek aukcjonera trafią obrazy Mariana Mokwy (1889–1987), legendarnego marynisty. Najcenniejszy jest „Widok Gdyni".

W 1986 roku odwiedziłem sędziwego artystę w jego pięknej willi „Adelajde". Mokwa zaczął w te słowa, cytuję: „największym nieszczęściem w dziejach ludzkości jest komunizm..." A potem napięcie rosło, jak w filmach Alfreda Hitchcocka. Takie spotkania nadały blask mojemu życiu, podobnie jak wizyty w hotelach/kawiarniach z duszą. Wizytę u Mokwy opisałem w książce „Polskie gniazda rodzinne".

Kolejne przedsiębiorstwo pozbywa się wyposażenia nadającego klimat wnętrzom, przyciągającego wymagających, bogatych klientów. W marcu 2009 roku z rozpaczą pisałem, że krakowska Desa (www.desa.art.pl) wystawiła obrazy z przedwojennego hotelu Lwigród w Krynicy.

Relacjonowałem aukcję, na której zlicytowano obrazy zdobiące stołeczny Hotel Europejski. Przed laty alarmowałem, że powstał pomysł sprzedaży artystycznego wyposażenia Jamy Michalikowej w Krakowie.

Równocześnie wychwalałem pod niebiosa nowe przedsiębiorstwa, które zaczynały od budowania wyjątkowego klimatu, legendy – szlachetnej marki. Na początku stulecia pisałem felieton „Nowe jak stare" w dziale Nieruchomości „Rzeczpospolitej". 3 marca 2003 roku wydrukowano mój tekst „Bajka w stylu art déco".

Zachwalałem pomysł, że na wyposażenie nowego stołecznego Hotelu Rialto kupowane są zabytkowe meble na dobrych aukcjach w Londynie, Paryżu i Wiedniu. Rialto, m.in. dzięki temu, ma już wysoką renomę i stałych bogatych klientów. To jest interes z duszą. Dziś eleganckie, stylowe, spatynowane wnętrza hotelu wyglądają tak, jakby istniały niezmiennie od stu lat.

Witkacy wraca do łask

20 lipca Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) zorganizuje aukcję prac na papierze. Będą m.in. dwa portrety namalowane przez Witkacego. Nie ogłoszono na razie oferty. Sygnalizuję to z wyprzedzeniem, ponieważ portrety Witkacego budzą coraz większe zainteresowanie. Są coraz ostrzej licytowane. Wolno sądzić, że ceny będą nadal rosły.

Paradoksalnie dopiero teraz Witkacy zaczyna być odkrywany, doceniany. Dowodem wzrostu zainteresowania jest importowanie obrazów artysty z najdalszych zakątków świata. Coraz bardziej opłaca się handlowanie obrazami Witkacego. Dlatego poszukiwane są przez zawodowych dostawców na rynek sztuki.

Sopocki Dom Aukcyjny wystawi pastel z 1931 roku „Portret kobiety z warkoczami" (65 na 52 cm). Witkacy żył z malowania portretów. Oficjalnie prowadził Firmę Portretową, która miała wydrukowany regulamin. Klient zamawiał określony typ portretu, z regulaminu wiedział, czego ma prawo żądać, a czego mu nie wolno powiedzieć.

Z symboli zaznaczonych na oferowanym portrecie wynika, że Witkacy nie pił podczas malowania, jedynie palił. Obraz artysta zakwalifikował do typu „E". Taki portret pozwalał na swobodę interpretacji modela. Malowanie obrazów tego typu sprawiało malarzowi przyjemność. Najbardziej nie lubił portretów „wylizanych", gdzie model życzył sobie wyglądać sztywno i uroczyście, jak na ślubnej fotografii. Obraz wystartuje z wysoką ceną 105 tys. zł.

Drugi obraz to raczej konwencjonalny wizerunek (62 na 46 cm) starszej, anonimowej pani. Powstał w 1924 roku (cena wywoławcza 88 tys. zł). Ten obraz pozbawiony jest cienia karykatury. Był przez lata depozytem w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, gdzie znajduje się największa kolekcja dzieł Witkacego.

29 czerwca stołeczny dom aukcyjny Ostoya (www.aukcjeostoya.pl) wystawi rzadkie obiekty z ciekawą proweniencją. To chińskie przedmioty z brązu, które należały do kompozytora Zygmunta Mycielskiego (1907–1987). Puchar obrzędowy do wina z XI wieku przed naszą erą ma cenę wyw. 10 tys. zł. Są też dwie efektowne kadzielnice.

Warto systematycznie zaglądać do oferty domu aukcyjnego Ostoya. Nierzadko są tam przedmioty o dużej wartości kolekcjonerskiej lub lokacyjnej. Ostoya jest notowana dość nisko w rankingu domów aukcyjnych, ale zaskakuje odkryciami. Czasami nawet po aukcji można znaleźć rzadkie i ciekawe obiekty.

Także 29 czerwca Sopocki Dom Aukcyjny licytować będzie m.in. interesujące akwarele Nikifora. Nie ma na nich architektury, są natomiast święci. Twórczość Nikifora ma ponadczasową wartość. Chętnie kupowana jest przez kolejne pokolenia. Artysta należy do najczęściej podrabianych malarzy.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę