Grupa wypracowała w kraju prawie 81 mln zł przychodów, głównie dzięki większej sprzedaży: sokowirówek, czajników, odkurzaczy, żelazek, ekspresów ciśnieniowych, kuchenek mikrofalowych oraz suszarek do włosów. W efekcie jej udział w rynku wzrósł do 23 proc. W tym czasie cały polski rynek zyskał 5 proc. – W II kwartale zwyżka będzie trochę mniejsza, ale perspektywy są dobre – mówi Grzegorz Darłak, dyrektor sprzedaży Zelmera.
Zdecydowanie gorzej rzeszowska spółka radziła sobie za granicą. Sprzedaż eksportowa spadła w I kwartale do 27,5 mln zł z 41 mln zł zanotowanych rok wcześniej. – Ze względu na kryzys, największe spadki odnotowaliśmy na rynku niemieckim i ukraińskim. Wzrosła nam za to rentowność eksportu, głównie ze względu na wysoki kurs euro – informuje Tomasz Modzelewski, dyrektor marketingu i eksportu Zelmera. Większą sprzedaż osiągnięto za to na Słowacji i w Czechach.
Odmienna sytuacja na rynku krajowym i w eksporcie spowodowała, że przychody całej grupy w I kwartale osiągnęły podobny poziom, jak rok wcześniej i wyniosły 110,8 mln zł. Zyski pogorszył wzrost kosztów produkcji oraz wysoki kurs dolara, który zmniejszył marżę na importowanych towarach. Decydujący wpływ na wynik netto producenta AGD miało jednak 20,9 mln zł straty na transakcjach zabezpieczających kurs euro. – W I kwartale nie realizowaliśmy opcji. Strata ma charakter czysto papierowy związany z aktualizacją ich wyceny – twierdzi Janusz Płocica, prezes Zelmera. Zauważa, że na koniec grudnia euro kosztowało 4,17 zł, a na koniec marca już 4,7 zł. W efekcie spółka miała w I kwartale 3,8 mln zł straty netto, wobec 15,4 mln zł zysku netto w analogicznym okresie 2008 r.
[ramka][b]20,9 mln zł[/b]
tyle wyniosła strata z tytułu aktualizacji wyceny, nierozliczonych opcji walutowych na koniec pierwszego kwartału[/ramka]