Dywidenda będzie co roku wyższa

Pytania do... Dariusza Orłowskiego, prezesa Wawela

Aktualizacja: 23.02.2017 12:18 Publikacja: 03.10.2011 02:38

Dariusz Orłowski

Dariusz Orłowski

Foto: Archiwum

Wawel jest jedną z niewielu spółek stawiających na rozwój organiczny. Czy zarząd jest zainteresowany przejęciami, które pozwalają na skokowy wzrost sprzedaży?

W ogóle nie bierzemy pod uwagę przejmowania innych firm. Uważamy, że znacznie łatwiej i szybciej możemy rosnąć, rozwijając się wyłącznie organicznie. Potrafimy produkować słodycze, więc nie widzę sensu i potrzeby kupowania czegoś, co już mamy, a w  inne kategorie produktów nie chcemy wchodzić.

Spółki, które rosną poprzez akwizycje, mają wiele wynikających z przejęć problemów, bo dochodzi czynnik ludzki. Dlatego twierdzę, że przejmowanie jest trudniejsze niż inwestowanie. Nasza strategia pozwala rozwijać się bardziej efektywnie, a jednocześnie zachować stabilny fundament biznesu, którego nie mają inne spółki w naszej branży.

Do tej pory zainwestowaliście około 150 mln zł w budowę i wyposażenie fabryki w Dobczycach pod Krakowem. W przyszłym roku rozpoczynacie rozbudowę zakładu i wydacie kolejne 30–50 mln złotych. Czemu mają służyć te inwestycje?

Chcemy uzyskać znaczny wzrost udziału w rynku słodyczy. Nie mam tu na myśli konkretnego progu. Na pewno planujemy w najbliższych latach rosnąć szybciej niż rynek, który rozwija się w tempie około 7 proc. rocznie. Zakładam, że będzie to dwucyfrowe tempo wzrostu.

Wawel pozytywnie zaskoczył wynikami po pierwszym półroczu. Obroty spółki wzrosły o 20 proc., do 193,5 mln zł w porównaniu z rokiem 2010, a wynik netto o 16 procent, do 22 mln zł. Jakie będą wyniki w całym roku?

Mogę powiedzieć tylko tyle, że spodziewam się znacznie lepszych wyników niż w ubiegłym roku, i to zarówno jeśli chodzi o przychody, jak i wynik?netto. W całym 2011 roku chcielibyśmy utrzymać tempo wzrostu podobne do tego, jakie było w pierwszej połowie roku.

Analitycy wskazywali, że na tle branży borykającej się z wysokimi kosztami zakupu surowców poradziliście sobie najlepiej? Co na to wpłynęło?

Przede wszystkim inwestowaliśmy w rozbudowanie naszych mocy produkcyjnych i działania promocyjne. Na doposażenie fabryki tylko w  tym roku wydaliśmy około 25 mln zł. Zwiększyliśmy też, proporcjonalnie do wzrostu naszych przychodów, czyli w tempie dwucyfrowym, nasze wydatki na działania marketingowe. W całym 2011 roku na promocję naszych produktów wydamy 12–15 mln zł.

Zakładacie, że zysk netto w tym roku będzie wyższy niż w roku 2010. Czy zatem akcjonariusze mogą się spodziewać również wyższej dywidendy?

Regułą jest już to, że dywidenda w danym roku nie jest gorsza od tej za rok poprzedni. Od przyszłego roku będę chciał wprowadzić regułę, by ta nagroda dla akcjonariuszy była zawsze wyższa niż rok wcześniej. Skoro więc w tym roku udziałowcy otrzymają 10 zł na każdą akcję z zysku wypracowanego w 2010 roku, to w przyszłym będę rekomendował wyższą kwotę. Nie chciałbym przy tym wyznaczać, jaki procent zysku pójdzie na dywidendę, bo to uzależnione będzie od środków potrzebnych w danym roku na inwestycje i kapitał obrotowy.

W 2007 roku Wawel kupił połowę udziałów Łasoszczi, ukraińskiego producenta słodyczy, drugą połowę nabył wasz właściciel – fundusz Hosta International. Mieliście inwestować w budowę drugiej fabryki. Ale inwestycji nie ma, a was na Ukrainie nie widać. Czy chcecie wycofać się z tego rynku?

Nie chcemy się wycofywać z Ukrainy. Na razie pozostaniemy jednak tam w ograniczonym zakresie. Staramy się inwestować w rozbudowę mocy produkcyjnych funkcjonującego tam zakładu, ale wyłącznie ze środków własnych tamtejszej spółki. Ta firma zarabia, ale siłą rzeczy jej inwestycje są na niewielką skalę, bo nie angażujemy w nie naszych pieniędzy.

Rynek ukraiński jest perspektywiczny i na pewno będzie rosnąć, ale trudno jest tam wygenerować gotówkę ze względu na całe otoczenie rynkowe, wiążącą się z nim biurokrację i korupcję. Na razie Ukraina jest dla nas nieistotna z punktu widzenia przychodów i tak pozostanie w najbliższym czasie. Ale nie chcemy wychodzić z tej inwestycji, bo być może otoczenie rynkowe się kiedyś zmieni.

Strategię oczekiwania przyjęliście w wypadku sprzedaży krakowskich nieruchomości, gdzie kiedyś był zakład produkcyjny Wawelu. Nie możecie znaleźć chętnego na te działki, a mimo to nie obniżacie ceny ustalonej na 7,6 mln zł.

Nie musimy sprzedawać tych działek szybko. Możemy poczekać, aż rynek nieruchomości się ożywi, byśmy dostali satysfakcjonującą nas cenę.

Dziękuję za rozmowę

Handel i konsumpcja
Prezes Studenac Group: Chorwacja i Słowenia to jeszcze nie koniec
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Handel i konsumpcja
Wojna w handlu może nieco zelżeć, ale konsument pozostanie rozważny
Handel i konsumpcja
Kłopoty Wittchenu z Amazonem
Handel i konsumpcja
Zyski wyzwaniem w e-handlu odzieżą
Handel i konsumpcja
Allegro otwiera dla sprzedawców B2B rynek czeski
Handel i konsumpcja
Ruszyło duże IPO spółki Studenac. Co trzeba wiedzieć o ofercie