Wawel jest jedną z niewielu spółek stawiających na rozwój organiczny. Czy zarząd jest zainteresowany przejęciami, które pozwalają na skokowy wzrost sprzedaży?
W ogóle nie bierzemy pod uwagę przejmowania innych firm. Uważamy, że znacznie łatwiej i szybciej możemy rosnąć, rozwijając się wyłącznie organicznie. Potrafimy produkować słodycze, więc nie widzę sensu i potrzeby kupowania czegoś, co już mamy, a w inne kategorie produktów nie chcemy wchodzić.
Spółki, które rosną poprzez akwizycje, mają wiele wynikających z przejęć problemów, bo dochodzi czynnik ludzki. Dlatego twierdzę, że przejmowanie jest trudniejsze niż inwestowanie. Nasza strategia pozwala rozwijać się bardziej efektywnie, a jednocześnie zachować stabilny fundament biznesu, którego nie mają inne spółki w naszej branży.
Do tej pory zainwestowaliście około 150 mln zł w budowę i wyposażenie fabryki w Dobczycach pod Krakowem. W przyszłym roku rozpoczynacie rozbudowę zakładu i wydacie kolejne 30–50 mln złotych. Czemu mają służyć te inwestycje?
Chcemy uzyskać znaczny wzrost udziału w rynku słodyczy. Nie mam tu na myśli konkretnego progu. Na pewno planujemy w najbliższych latach rosnąć szybciej niż rynek, który rozwija się w tempie około 7 proc. rocznie. Zakładam, że będzie to dwucyfrowe tempo wzrostu.