Czwartek, 12 marca, był dla właścicieli akcji spółek żywnościowych bardzo ciekawy. Królem warszawskiego parkietu stała się spółka Makarony Polskie, której notowania niemal podwoiły się w ciągu dwóch dni, po skoku z 5,5 zł za papier do 9,6 zł. Hossa jednak równie szybko się skończyła i kurs akcji po okresie wahań ustabilizował się w okolicach 6,5 zł. Roczna stopa zwrotu jest jednak na poziomie 55 proc.

Akcje Wawelu skoczyły w czwartek o blisko 10 proc., z 560 zł do 610 zł, by w piątek 13 marca stanieć do 550 zł. W ujęciu rocznym akcje spółki straciły aż 39 proc. W tym samym czasie wzrost notowań zaliczyła produkująca przetwory rybne spółka Seko, której akcje skoczyły z 9 zł do 11,5 zł za papier, by równie szybko spaść do ok. 8 zł. Pamapol, który w ciągu ostatnich pięciu dni zyskał 15 proc., z poniedziałkowym wynikiem przed zamknięciem na poziomie 1,2 zł za akcję roczną stopę zwrotu miał jednak na poziomie minus 14 proc.

– Spółki te są producentami produktów o przedłużonym terminie ważności, jak makaron czy konserwy, na które jest obecnie zwiększony popyt w związku z koronawirusem. To wydaje mi się jedynym argumentem stojącym za wzrostem notowań – ocenia Konrad Księżopolski, szef działu analiz Haitong Bank. Kamil Cisowski, dyrektor analiz w DI Xelion, uważa, że nawet ten chwilowy wzrost jest zupełnie nieuzasadniony. – Wprawdzie epidemia odgrywa olbrzymią rolę na rynku finansowym, ale powstanie pytanie, co się stanie z tymi zapasami makaronu i innej żywności w perspektywie kolejnych miesięcy – mówi. – Jest to sytuacja, która bardzo przypomina casus spółek biotechnologicznych na GPW, którym wystarczyło, że opublikowały komunikaty ze słowem „koronawirus" w treści, by ich notowania rosły o kilkadziesiąt procent – dodaje. Wzrost jest nieuzasadniony w warunkach, gdy cały rynek właśnie przecenia się o połowę. – To argumentacja podobna do nietrafionej opinii, że akcje gier komputerowych powinny zyskiwać, bo teraz ludzie będą siedzieć w domach i grać, tymczasem WIG.Games stracił w ciągu miesiąca 30 proc. – zauważa. APTA