Większość funduszy rynku nieruchomości rozczarowuje. Spadki cen budynków i gruntów oraz wynajmu mocno odbiły się na ich wycenach. W ostatnich 12 miesiącach średnio zarobiły jedynie 1 proc., przy czym pięć z 11 funduszy było pod kreską. W skali ostatnich dwóch lat wynik jest lepszy, wynosi 23 proc., choć to głównie dzięki dobrym wynikom dwóch funduszy Skarbiec TFI oraz Opera Terra FIZ. W perspektywie trzech lat średnia strata na inwestycji w fundusze nieruchomości wynosi 16 proc. Ale to nie wszystko. Gdy zarządzającym przyjdzie spieniężyć lokaty, a nie tylko wyceniać to, co mają w portfelu, wyniki mogą być jeszcze gorsze – uważają niektórzy eksperci. Wskazywać na to mogą również różnice między prezentowanymi przez TFI oficjalnymi wycenami certyfikatów funduszy a ich notowaniami na GPW. Rynek wycenia certyfikaty niżej.
[srodtytul]Jak wyceniają[/srodtytul]
Aktywa wyceniane są przez niezależnych rzeczoznawców majątkowych. Proces nadzorowany jest przez depozytariusza. Często fundusze kupują gotowe budynki i czerpią dochody z wynajmu powierzchni biurowych czy handlowych. Nie decydują się na projekty deweloperskie. – Przy założeniu stabilnej sytuacji w gospodarce, gotowa inwestycja daje średnio 5–7 proc. stabilnego zarobku rocznie. A więc jest stosunkowo mało rentowna. Jednak w TFI pracują zazwyczaj finansiści, a nie eksperci od nieruchomości. Taka forma jest wygodniejsza, eliminuje też ryzyko budowlane – mówi Paweł Grząbka, prezes CEE Property Group, firmy świadczącej usługi doradztwa inwestycyjnego w obszarze nieruchomości.
Najłatwiej, gdy dana nieruchomość jest już wykorzystywana do wynajmu – wówczas wycenia się ją, biorąc pod uwagę bieżące dochody. Do tego dochodzi stosunkowo łatwe szacowanie wartości samego gotowego budynku, który przy zakończeniu czasu trwania funduszu (zazwyczaj jest to siedem–dziesięć lat), zostanie sprzedany. Gorzej, jeśli jest to projekt deweloperski, czyli dopiero w fazie budowy. Najczęściej przeznaczony jest na sprzedaż, wcześniej ewentualnie na jakiś czas na wynajem. W takiej sytuacji wycena budynku opiera się zazwyczaj – w uproszczeniu – o poniesione koszty. Uwzględnia się tu oczekiwania co do ceny sprzedaży czy wynajmu. – Gdy jednak już dochodzi do faktycznego zarabiania na nieruchomości, czasem okazuje się, że faktycznie uzyskane przychody odbiegają od przewidywanej średniej rynkowej – komentuje Paweł Grząbka. Konfrontacja z rzeczywistością bywa mniej zaskakująca, gdy fundusz ma podpisaną umowę na sprzedaż w przyszłości – wtedy wycena nieruchomości ją uwzględnia.
Certyfikat Arka Fundusz Rynku Nieruchomości według ostatniej wyceny z 31 stycznia 2011 r. jest wart 142,4 zł. Inwestorzy na GPW wyceniają go na 106,5 zł. Podobnie jest w przypadku młodszego produktu Arka Fundusz Nieruchomości 2 – 113,3 zł względem 72,5 zł. Ten sam obraz rysuje się dla obu funduszy innego towarzystwa: certyfikat BPH Sektora Nieruchomości został ostatnio wyceniony na 113,8 zł, a na parkiecie jego cena sięga 71,6 zł. Dla młodszego BPH Sektora Nieruchomości 2 jest to odpowiednio prawie 114 zł i 73,5 zł. Dla funduszu Skarbiec Rynku Nieruchomości ostatnio różnica przekracza 300 zł, czyli wynosi ponad 20 proc. względem wyceny według aktywów. Z dyskontem notowane są certyfikaty powstałego kilka miesięcy temu funduszu Ipopema Rynku Mieszkaniowego. Także Opera Terra FIZ – choć tutaj różnica jest mniejsza i trendy w notowaniach raczej podobne – gdy rośnie wartość certyfikatu obliczana przez TFI, w górę idzie wycena rynkowa. Ten fundusz jednak nie inwestuje bezpośrednio w nieruchomości, ale raczej w spółki deweloperskie i budowlane oraz inne instrumenty.