Czy czeka nas nowy Lehman Brothers?

Dzisiaj mijają trzy lata od upadku jednego z symboli amerykańskiego rynku finansowego, banku inwestycyjnego Lehman Brothers

Aktualizacja: 23.02.2017 13:50 Publikacja: 15.09.2011 06:43

Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej od 2006 r. (z lewej), kontynuował politykę swego poprzednika A

Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej od 2006 r. (z lewej), kontynuował politykę swego poprzednika Alana Greenspana.

Foto: Bloomberg

Trzy lata temu świat obiegła informacja, że zbankrutował jeden z największych amerykańskich banków inwestycyjnych Lehman Brothers. Wydarzenie to stało się symbolem kryzysu ostatnich lat, a w opinii niektórych analityków uważane jest nawet za jego początek.

Wielkie zaskoczenie

Bankructwo jednego z symboli amerykańskich finansów zburzyło porządek panujący na rynkach finansowych. Niepewność dodatkowo podsyciła Rezerwa Federalna, która wcześniej pomagała zagrożonym instytucjom finansowym, m.in. bankowi Bear Sterns. Lehman Brothers musiał być zaś zdany na siebie.

– Sama skala kryzysu w 2008 roku była zaskoczeniem i wstrząsem dla rynku. Zadziwiające było, że pozwolono upaść właśnie Lehman Brothers. Bez pomocy rządowej los ten podzieliłoby wiele innych instytucji, zarówno w USA, jak i w Europie. Konsekwencje takiego scenariusza byłyby jednak katastrofalne – mówi Adam Bruliński, dyrektor wykonawczy KBC Securities.

Instytucje finansowe straciły wiarygodność. Niemal zamarł rynek bankowy.

– Upadek Lehman Brothers spowodował kryzys zaufania w sektorze finansowym i znaczny spadek jego płynności. Wywołało to wzrost kosztów np. zabezpieczeń, kredytów, rentowności mniej pewnych emitentów obligacji, co z kolei w dużej części przyczyniło się do recesji – mówi Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millenium DM.

W momencie upadku Lehman Brothers przecena na giełdach była już w zaawansowanym stadium. Niepokoje związane ze stanem gospodarek światowych utrzymywały się od dłuższego czasu. Bessa na Wall Street rozpoczęła się w październiku 2007 r. Do jesieni 2008 r. miała jednak dość łagodny przebieg. Upadek Lehman doprowadził zaś do kulminacji negatywnych zjawisk. S&P 500 stracił 15 września 2008 r. 4,7 proc. Akcje Lehman Brothers spadły w ciągu jednej sesji o 90 proc.

W krótkim czasie S&P 500 oraz WIG straciły jedną trzecią. Polski indeks znalazł się najniżej od pięciu lat, a amerykański przebił dno bessy internetowej wyznaczonej w październiku 2002 r.

Powtórki raczej nie będzie

Dziś indeksy są na podobnych poziomach jak w dniu upadku Lehman Brothers. Problemy ma nie tylko amerykańska gospodarka, ale także strefa euro. Wiele banków ma?w portfelach greckie obligacje. Od dłuższego czasu rynek?spekuluje zaś o upadku Hellady.

Jak jednak podkreślają specjaliści, powtórka załamania, z jakim mieliśmy do czynienia trzy lata temu, jest jednak mało prawdopodobna.

– Upadek Lehmana pokazał, że na bankructwo dużej instytucji finansowej po prostu nie można sobie pozwolić. Ewentualny kandydat wcześniej zostanie raczej znacjonalizowany, dofinansowany, przejęty czy objęty programem pomocowym właściwego banku centralnego, niż pozwoli się na jego unicestwienie – tłumaczy Materna. –  Koszty takiej pomocy są niewielkie w porównaniu ze szkodami, jakie może wywołać jej brak – dodaje.

 

Opinie

Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao

W przypadku bankructwa Grecji główne banki francuskie czy niemieckie mogą wymagać dokapitalizowania. Obecne kursy akcji dużych europejskich instytucji już uwzględniają tę konieczność. Od tego jednak jest Europejski Fundusz Stabilności Finansowej. Mechanizm zabezpieczający przed upadkami banków jest przygotowany i nie ma powodów, żeby sądzić, że miałby się nie sprawdzić. Problemy mogą mieć te instytucje, które ubezpieczały grecki dług CDS. EBC dotychczas nie chciał bankructwa, bo zapewnia płynność greckiemu systemowi bankowemu, udzielając bankom pożyczek pod zastaw greckiego długu. Stąd formuła „częściowego bankructwa". Gdyby Grecja zbankrutowała „na całym" swoim długu, EBC nie mógłby już udzielać pożyczek, a wtedy wszystkie greckie banki zbankrutowałyby w ciągu kilku dni. Dlatego niezbędne jest wypracowanie formuły umożliwiającej dalsze finansowanie Hellady. JAM

Robert Nejman, dyrektor inwestycyjny Gandalf SFIO

Różnica pomiędzy upadkiem Lehmana  a obecną sytuacją jest zasadnicza. Wówczas niewielu ekonomistów przewidziało to, co nastąpiło. Bankructwo Grecji na pewno nie będzie zaskoczeniem – po panicznej wyprzedaży na rynku akcji zaraz nastąpi odbicie, przynajmniej chwilowe.

Inwestorzy są przekonani, że EBC zrobi wszystko, żeby bankructwo Grecji przebiegało jak najłagodniej. Hossa ostatnich dwóch lat pokazuje, że banki centralne mogą dużo, jednak moim zdaniem ich możliwości się kończą. Tymczasem jedynym prawdziwym ratunkiem dla Grecji byłaby restrukturyzacja długu oraz opuszczenie strefy euro.

Prawdziwym zaskoczeniem mogą się okazać inne kraje europejskie oraz banki, które od 2009 r. prowadzą księgowość według wartości nominalnej aktywów. Mnóstwa problemów teraz nie widać. Nie chodzi tylko o nadmierne zaangażowanie w grecki dług, ale również np. w nieruchomości, zaksięgowane według zawyżonej wartości sprzed trzech lat. JAM

Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny Investors TFI

Nie spodziewam się powtórki z Lehmana. Przede wszystkim nie przeceniałbym obniżki ratingów francuskich banków. Warto pamiętać, że tydzień przed upadkiem Lehman Brothers agencje ratingowe podtrzymywały najwyższe oceny tej instytucji.

Kondycja sektora bankowego zależy obecnie od władz monetarnych. Myślę, że EBC jest zdeterminowany, żeby dokapitalizować banki dokładnie w takim zakresie, w jakim będą tego potrzebowały na skutek zaangażowania w bezwartościowe obligacje greckie. Po upadku Lehmana rozpoczął się skok na banki, ludzie zaczęli masowo wypłacać swoje oszczędności. Władze monetarne doskonale pamiętają, jak to wyglądało, i na pewno będą chciały uniknąć takiej sytuacji. Przedsiębiorstwa też raczej nie będą bankrutować, są bardzo zdrowe finansowo i fundamentalnie. To jest kryzys zadłużenia publicznego, jeżeli coś ma upaść, to państwo. Nad bankami czuwają władze monetarne. JAM

Michał Szymański, partner zarządzający Money Makers

Upadek Lehman Brothers był efektem, a nie przyczyną kryzysu. Przyczyny to inwestowanie w olbrzymie ilości bezwartościowych instrumentów, zbyt wysoki poziom dźwigni finansowej w sektorze finansowym i gospodarce połączony z bańką cenową na rynku nieruchomości oraz przegrzaniem koniunktury. Upadek Lehmana uzmysłowił skalę ryzyka ponoszonego przez instytucje finansowe, z których wiele –  jak na przykład AIG – miało równie poważne problemy jak Lehman, co wywołało efekt domina.

Obecnie najpoważniejsze ryzyko stwarza kryzys zadłużenia krajów strefy euro, który teoretycznie może destabilizować całą Unię, powodować straty w bankach i skokowo zwiększać awersję do ryzyka. Samo ryzyko rozumiane jako groźba utraty płynności przez państwo nie dotyczy jednak zdecydowanej większości krajów Unii. Ponadto rządy i banki centralne lepiej rozumieją mechanizm i groźbę efektu domina, czego dowodem jest np. planowanie działań osłonowych na wypadek niewypłacalności Grecji. To pozwala mieć nadzieję, że powtórki z Lehmana nie będzie. JAM

 

[email protected]

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Sztuczna inteligencja może być wykorzystywana w każdej branży
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski