W pismach sceptycznie odniesiono się do sugestii ograniczenia przez KNF wysokich prowizji pobieranych przez banki z tytułu sprzedaży polis, a w indywidualnych odpowiedziach części rynku, np. PZU, w ogóle nie poruszono tego wątku.
Związek Banków Polskich w swojej odpowiedzi napisał, że zarzuty dotyczące zbyt wysokich wynagrodzeń pobieranych przez banki z tytułu dystrybucji polis „uznaje za krzywdzące". Z kolei PIU pisze, że „rozważanie wprowadzania regulacji w zakresie wysokości wynagrodzenia w państwie opartym na gospodarce wolnorynkowej należy uznać za ewenement".
Lekceważenie nadzoru?
Nieoficjalnie jednak ubezpieczyciele przyznają, że brakuje argumentu na rzecz obrony horrendalnie wysokich prowizji. W wypadku tych dołączanych do pożyczek gotówkowych ich wysokość potrafi sięgać 80–90 proc.
– Czytając odpowiedzi rynku, można odnieść wrażenie, że firmy podeszły do stanowiska nadzoru lekceważąco – komentuje przedstawiciel jednego z dużych ubezpieczycieli. W stanowisku PIU można przeczytać m.in., że „problemy, na które zwraca uwagę Komisja, nie znajdują odzwierciedlenia w odczuciach i zachowaniach klientów" – można by zapytać, czy nie dlatego, że klienci nie są świadomi wysokości prowizji, jaka pobierana jest od sprzedaży polis.
Na koniec 2011 r. w ramach bancassurance zebrano 52 proc. składki z tytułu ubezpieczeń na życie oraz 8 proc. w segmencie majątkowym. Według PIU ma to świadczyć „o popycie oraz zadowoleniu klientów z oferty ubezpieczycieli". W wypadku polis do pożyczek i kredytów mieszkaniowych nie ma jednak możliwości rezygnacji z ubezpieczenia, ponieważ jest ono warunkiem sine qua non uzyskania finansowania.