Paweł Gajewski z Banku Millennium mówi, że to duża kwota, ale nie na tyle, aby silnie ruszyć kursem naszej waluty. – O wiele większe znaczenie mają ruchy spekulacyjne – mówi. Dodaje, że polski rynek jest jednym z największych w regionie. Dzienne obroty (kupno i sprzedaż złotego) wynoszą tu nawet kilka miliardów złotych. – 15 mld zł to jest obrót tygodniowy. Odpływ takiej kwoty w ciągu kilku kwartałów to nie panika – uspokaja Gajewski.
Czerniak przyznaje, że w kolejnych miesiącach zagraniczne banki mogą nadal transferować zyski z Polski, ponieważ, zgodnie z unijnym zarządzeniem, muszą wzmocnić swoje kapitały własne. – To nie jest drenaż. Tempo transferów powinno być coraz mniejsze, ponieważ i zyski polskich oddziałów będą słabsze – tłumaczy. Dodaje, że tym, co ma teraz większy wpływ na kurs złotego, są przepływy kapitału z zagranicy ulokowanego w polskich akcjach i obligacjach.
Według szacunkowych danych w I kwartale zagranica zainwestowała w nasze aktywa 17,5 mld zł, czyli ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej i kilka razy więcej niż w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku. II kwartał może jednak przynieść spadki, co widać już po mniejszych wpływach w marcu.