Obligacje spółdzielcze podbiją Catalyst

To nowa oferta banków spółdzielczych dla inwestorów ceniących bezpieczne i rentowne inwestycje - mówi Jan Kuźma, prezes Domu Maklerskiego Banku BPS

Aktualizacja: 12.02.2017 23:45 Publikacja: 27.08.2012 06:00

Obligacje spółdzielcze podbiją Catalyst

Foto: Fotorzepa, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

Czym są spółdzielcze obligacje oszczędnościowe?

To nowa oferta banków spółdzielczych dla inwestorów ceniących bezpieczne i rentowne inwestycje. Rynek zna już bankowe obligacje kapitałowe. Natomiast obligacje oszczędnościowe to papiery dłużne banków spółdzielczych o dwu-, trzyletnim terminie zapadalności.Notowane będą na rynku Catalyst. Ich oprocentowanie oparte jest na sześciomiesięcznym WIBOR plus 200 punktów bazowych. Dzięki tego typu obligacjom banki poprawiają swoją strukturę pasywów i mogą zwiększyć liczbę udzielanych kredytów. Pionierska emisja odbyła się w lipcu – były to obligacje Banku Spółdzielczego Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie o łącznej wartości 10 mln zł.

Trudno sobie wyobrazić, że ktoś chciałby inwestować w mały bank z małej podwarszawskiej miejscowości.

Niestety, ale uczestnicy rynku słabo znają sektor bankowości spółdzielczej i wkrada się często myślenie stereotypowe – mały bank z małej gminy. Proszę pamiętać, że sieć spółdzielcza to prawie 600 banków i ponad 4000 oddziałów. To więcej, niż posiadają największe w Polsce banki komercyjne. Dla mieszkańców gmin normą jest, że na ich terenie funkcjonuje bank spółdzielczy. I co najważniejsze, oferuje im usługi równie nowoczesne jak sektor komercyjny. Mówi się, że banki spółdzielcze są tradycyjnie nowoczesne. Jeśli chcą się utrzymać na rynku, muszą dostosowywać się do jego rosnących wymagań. Dlatego właśnie zaczęły emitować obligacje oszczędnościowe.

W takim razie do kogo kierowane są te papiery?

W pierwszej kolejności inwestorami są oczywiście klienci banku. Oni mają świadomość, że nabywając obligacje, wspierają lokalny biznes – z ich pieniędzy udzielone zostaną kredyty na rozwój pobliskich przedsięwzięć. Poza tym oni ten bank dobrze znają – z jego usług korzystało kilka pokoleń wstecz. Nie trzeba więc przekonywać inwestora o wiarygodności emitenta. Dzięki tej relacji zaufania i tradycji, pozycja banku w regionie jest bardzo silna.

Sami klienci to jednak za mało. Podczas przygotowywania emisji staramy się pozyskiwać inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych z całego kraju. Dzięki rynkowi Catalyst każdy, kto ma dostęp do biura maklerskiego, może nabyć papier. My próbujemy go przekonać, że taka inwestycja się opłaca.

A opłaca się?

Proponujemy inwestorom instrument bezpieczny, rentowny i co ważne dla inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych – płynny. Emitentami tych obligacji są banki z ponad 100-letnią tradycją, które blisko współpracują z lokalnymi biznesami, a nad ich właściwym funkcjonowaniem czuwa Komisja Nadzoru Finansowego. Ten tradycyjny model funkcjonowania i rola KNF, a także wyniki sektora są gwarancją pewnej inwestycji. Inwestycji opłacalnej – papiery mają wysoką rentowność, a przy tym są płynne i inwestor może w każdej chwili zamienić je na gotówkę.

Słowo „płynność" raczej nie kojarzy się z rynkiem Catalyst.

Na giełdzie spotykamy różne obligacje. Notowane kapitałowe obligacje spółdzielcze cieszą się dużym zainteresowaniem inwestorów i wykazują znakomitą płynność. Widać od razu, że oferujący i animator wywiązuję się ze swojej roli. Dodam tylko, że te funkcje pełni Dom Maklerski Banku BPS. Sądzę, że podobne efekty uzyskamy w obrocie obligacjami oszczędnościowymi. W trakcie samej emisji tak budujemy strukturę inwestorów, żeby były tam zarówno instytucje, jak i gracze indywidualni. Nie koncentrujemy się na dwóch, trzech dużych nabywcach, tylko szukamy wielu nabywców, którzy zdywersyfikują swoje portfele. Ta dywersyfikacja zwiększa szansę, że w przyszłości znajdą się zarówno kupujący, jak i sprzedający. Poza tym jako animator, biuro maklerskie stanowi drugą stronę transakcji, uzupełnia popyt lub podaż.

Budujemy w Polsce bezpieczny model finansowania gospodarki

Wykorzystamy dwuletnie doświadczenie związane z obligacjami kapitałowymi, które zostały wyemitowane przez ponad 20 banków spółdzielczych, a ich łączna wartość przekracza 400 mln zł. Nie zdarza się, żeby inwestor nie mógł sprzedać papieru. Mało tego, rzadko dochodzi do sytuacji, by obligacje były notowane poniżej wartości nominalnej.

Obligacje oszczędnościowe są alternatywą dla depozytów złotowych, ale mają wyższe oprocentowanie. Skąd to się bierze? W ekonomii nie ma przecież darmowych obiadów.

Wyższa rentowność wynika z tego, że klient powierza bankowi pieniądze aż na trzy lata. Posiadacz obligacji może ją wprawdzie sprzedać na Catalyst, ale nie zmieni to struktury pasywów banku, zmieni się tylko dłużnik. W przypadku depozytów złotowych dominują te o zapadalności do pół roku. Na dłuższy okres ciężko liczyć, więc bank gotowy jest więcej zapłacić za średnioterminowe obligacje, bowiem w ten sposób zmniejsza ryzyko prowadzonej działalności i stabilizuje strukturę pasywów.

Jakie kryteria musi spełnić bank, by wyemitować takie obligacje?

Oceniając kondycję emitenta, bierzemy pod uwagę kilka kwestii: wielkość funduszy własnych, sumę bilansową, generowane zyski, strukturę kredytów nieregularnych. Interesuje nas również strategia rozwoju, czyli w jaki sposób zarząd ma zamiar wykorzystać pieniądze z emisji. Patrzymy również na wypracowywany zysk i dynamikę rynkowych zachowań. Zamierzamy wzmacniać również tą drogą pozycję banków spółdzielczych.

A co w sytuacji, gdy emitent zaczyna mieć problemy finansowe?

Myślę, że mówimy o sytuacji mocno hipotetycznej. Każdy z emitentów jest nadzorowany przez KNF i w razie problemów komisja natychmiast uruchamia program naprawczy. Poza tym sektor spółdzielczy jest na tyle duży, że mógłby po prostu pomóc „koledze". Nie przypominam sobie jednak, by w ostatnich latach były problemy z bankami spółdzielczymi. One nie mają w swoich księgach produktów inżynierii finansowej, przez które cierpi teraz sektor amerykański i europejski. Banki te są trochę konserwatywne, ale utrzymując bliższe relacje z klientami, są w stanie znacznie lepiej ocenić ich sytuację finansową i minimalizować ryzyko niewypłacalności. Dzisiaj wielu dużych z zazdrością zerka na sektor spółdzielczy i jego umiar w relacjach z klientami.

To chyba spory plus, że te relacje są tak bliskie. Na zachodzie banki zaczęły traktować klienta jak zwykły zapis w komputerze.

Ten tradycyjny model zawsze był domeną bankowości spółdzielczej. To procentuje w ostatnich latach. Sektor ma się bardzo dobrze: wzrost liczby klientów i większe kredyty przekładają się na lepsze wyniki. Polskie firmy po różnych doświadczeniach z dużymi bankami powoli zwracają się w kierunku bankowości spółdzielczej. W gospodarkach europejskich udział tego sektora w całym sektorze bankowym przekracza 50 proc., a u nas dochodzimy dopiero do 10 proc. Czeka nas jeszcze trochę pracy, by z pomocą banków spółdzielczych zbudować w Polsce bezpieczny model finansowania gospodarki. Emisja obligacji oszczędnościowych to kolejny krok w tym kierunku.

Banki spółdzielcze mogą stać się kołem zamachowym naszej gospodarki?

Oczywiście. Placówki rozsiane są po całym kraju, więc każdy ma dostęp do kapitału. Banki spółdzielcze są w stanie dotrzeć do małych i średnich przedsiębiorstw działających w różnych gminach. A pamiętajmy, że to właśnie te firmy stanowią podstawę naszej gospodarki.

Pierwsze kroki na giełdzie banki spółdzielcze stawiały z obligacjami kapitałowymi. Obecnie wnoszą na rynek nową ofertę. Sądzę, że zainteresuje ona inwestorów. Środki przekazywane tą drogą pozwolą na wzrost finansowania lokalnych i regionalnych firm. A nasze przedsiębiorstwa wciąż mają kłopoty z pozyskiwaniem finansowania, które przyczyni się do ich dynamicznego rozwoju i znajdzie odzwierciedlenie w funkcjonowaniu gospodarki.

Jak duży jest potencjał emitentów?

Suma bilansowa sektora to ponad 100 mld zł. Dla obligacji kapitałowych zrobiliśmy ponad 25 emisji i ciągle pojawiają się następne. Przy oszczędnościowych mamy 10 emitentów w portfelu i cały czas prowadzimy działalność marketingową, poszukując potencjalnych emitentów i nabywców. Do końca roku chcemy zrobić jeszcze kilka emisji o wartości ok. 200 mln zł. Sądzę, że w roli emitentów wystąpią banki, które są notowane na giełdzie, a także nowe, które tymi produktami będą zdobywać zaufanie inwestorów.

Na Catalyst jest osobny segment obligacji spółdzielczych?

Przygotowując kilka lat temu program finansowania sektora banków spółdzielczych, uznaliśmy, że jest to tak specyficzny emitent, że nie powinien być rozproszony w grupie innych emitentów. Dość długo przekonywaliśmy giełdę, że obligacje banków to jednak nie są obligacje korporacyjne. Skoro sektor został wydzielony, to znaczy, że nasze argumenty znalazły uznanie zarządu GPW, a takie rozwiązanie pozwala na rozwijanie oferty banków o nowe produkty. Inwestorom daje szybkie porównanie ofert i łatwe dotarcie do informacji o płynności, notowaniach i kursie.

Rynek Catalyst ma przed sobą świetlaną przyszłość?

Uważam, że polskie przedsiębiorstwa zaczynają się dopiero uczyć korzystania z różnych form finansowania swojej działalności. Tak jak 5–6 lat temu podstawową formą były kredyty, teraz ta sytuacja się zmienia. Firmy zauważyły, że muszą zdywersyfikować swoje źródła finansowania. Wszystkie informacje, które wiążą się ze wzrostem obrotów na Catalyst, oznaczają, że firmy coraz śmielej sięgają po obligacje. Patrzę na ten proces optymistycznie i uważam, że Catalyst to jedna z lepszych decyzji giełdy. Potencjał rozwoju jest ogromny, zwłaszcza w finansowaniu firm średnich. Jesteśmy średnim krajem i tam właśnie skupia się dynamika gospodarki, a sektor spółdzielczy kieruje na ten rynek kolejne emisje.

CV

Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Zarządzania oraz Wydział Polonistyki). Pracę na rynku kapitałowym rozpoczął od momentu jego tworzenia i prywatyzował „pierwszą piątkę". Wprowadził prawie 100 spółek na warszawski parkiet. Tworzył wspólnie z Ministerstwem Finansów system oferowania obligacji Skarbu Państwa indywidualnym nabywcom. Wieloletni wiceprezes i prezes Centralnego Domu Maklerskiego Pekao, dyrektor zarządzający Domu Maklerskiego PKO Bank Polski. Obecnie prezes Domu Maklerskiego Banku BPS.

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski