Rynek pracy będzie hamował polską gospodarkę

Publikacja: 24.07.2018 05:00

Gościem Andrzeja Steca w Parkiet TV był Piotr Biernacki, dyrektor w DNB Bank Polska.

Gościem Andrzeja Steca w Parkiet TV był Piotr Biernacki, dyrektor w DNB Bank Polska.

Foto: Archiwum

Dziesięć lat temu mieliśmy do czynienia z potężnym globalnym kryzysem wywołanym upadkiem banku Lehman Brothers. Minęło dziesięć lat spokoju i potężnej hossy na rozwiniętych rynkach w tym w USA – czy to już nie czas na kolejny globalny kryzys?

Złośliwi mówią, że analitycy przewidzieli dziewięć z pięciu ostatnich kryzysów finansowych, więc siłą rzeczy z takimi prognozami należy być ostrożnym i ciężko jest wyrokować, kiedy ten kryzys nastąpi. Jedno jest pewne – nastąpi on kiedyś. Czy to będzie kolejny kwartał, kolejny rok, czy kolejna dwa lata – czas pokaże. Ale jesteśmy na szczycie bardzo długiej hossy, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na rynkach globalnych, więc z każdym miesiącem zadaję sobie pytanie – gdzie jest ta granica, powyżej której nastąpi na rynkach korekta. Odwołując się do polskiej sytuacji, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wzrost PKB w tempie 5 proc. rocznie nie może trwać wiecznie i prędzej czy później jakieś spowolnienie gospodarcze nastąpi. Natomiast daleki byłbym od wieszczenia kryzysu w najbliższym okresie. Fundamenty naszej gospodarki są bardzo zdrowe i myślę, że podobnie jak w 2008 r., jeżeli jakiś kryzys miałby nastąpić, to byłby to jakiś niespodziewany czynnik, który przyszedłby do Polski z zewnątrz.

Czy jest możliwe, że wpływ może mieć czynnik geopolityczny, związany chociażby z konfliktami: USA – Chiny, USA – Iran, sytuacją w Syrii. Czy gdzieś tam należałoby upatrywać ryzyka?

Myślę, że to na pewno wpłynie w najbliższym czasie na koniunkturę globalną dość silnie, ale wydaje się, że na polską gospodarkę większe przełożenie może mieć to, co dzieje się w Europie. Tutaj sytuacja – w mojej ocenie – wygląda trochę bardziej niepokojąco niż na rynkach globalnych. Mamy do czynienia z brexitem. Mamy trudną sytuację we Włoszech, która przy niesprzyjającym rozwoju wypadków, może skończyć się sytuacją podobną do tej, jaką obserwowaliśmy kilka lat temu w Grecji. Spodziewałbym się, że raczej ten „trigger" kryzysu przyjdzie z Europy, ale oczywiście te globalne czynniki są równie ważne.

To skupmy się na polskiej gospodarce. Wydaje się, że tu mamy sytuacje wręcz idealną – wzrost gospodarczy, niskie stopy procentowe, niska inflacja. Dostrzega pan jakieś czynniki ryzyka?

Komfortową sytuację stwarza to, że jesteśmy bardzo dużą gospodarką w regionie, mamy szeroki rynek wewnętrzny i to konsumpcja napędza wzrost PKB. Jeśli chodzi o inwestycje, to wielu analityków komentuje to w ten sposób, że dostrzegamy coraz więcej znaków zapytania, jeśli chodzi o długoterminowy poziom inwestycji szczególnie w sektorze prywatnym. Podobnie sytuacja wygląda z eksportem. Jeśli w Europie pojawi się spowolnienie gospodarcze, wynikające z takiej czy innej przyczyny, my jako kraj, który eksportuje głównie do zachodniej Europy na pewno też to odczujemy. Natomiast w krótkim okresie nie dostrzegam oczywistych przesłanek nadchodzącej recesji, raczej oczekuję łagodnego przejścia do kolejnego etapu cyklu koniunkturalnego. W długim okresie rysy na tym doskonałym wizerunku polskiej gospodarki jednak się pojawiają. Myślę tu głównie o rynku pracy, gdzie zbliżamy się do pewnego pułapu, który ciężko będzie przekroczyć bez zwiększania wydajności pracy. Widzimy, że musimy się posiłkować w coraz większym stopniu pracą imigrantów. W dłuższym okresie to na pewno będzie problem, który będzie hamował naszą gospodarkę.

Jeśliby tak prześledzić sektory polskiej gospodarki – czy można zauważyć takie, w których już doszło do jakiegoś przegrzania, czy ewentualnie te, które mają największy potencjał w tym momencie?

Biorąc pod uwagę to, w jakim momencie cyklu jesteśmy, intuicja podpowiada, że należy stawiać na te branże, które są jak najmniej cykliczne. Myślę przede wszystkim o handlu, usługach, sektorze TMT. Choć na przykład w handlu mamy do czynienia z czynnikami regulacyjnymi, które ten obraz nieco zmieniają. Natomiast sektory, w których dostrzegam pewne oznaki przegrzania to są na pewno nieruchomości, najbardziej nieruchomości komercyjne. To są te sektory, które z uwagi na długi cykl inwestycyjny zwykle z opóźnieniem reagują na spowolnienie gospodarcze i wiele wskazuje, że możemy mieć do czynienia w pewnym zakresie z podobną sytuacją jak w 2008 r., choć na pewno nie na taką skalę.

Czy GPW jest nam w obecnym cyklu gospodarki potrzebna?

Giełda jest bardzo potrzebna i niestety od dłuższego czasu, w mojej ocenie, nie spełnia swojej podstawowej roli, którą jest dostarczanie sektorowi przedsiębiorstw kapitału. Takiego kapitału, który najbardziej jest potrzebny, który akceptuje wyższe ryzyko niż banki.

Dlaczego się tak dzieje?

Po prostu mamy bardzo słabą bazę inwestorów instytucjonalnych. Chociażby fundusze emerytalne z różnych względów, głównie regulacyjnych, nie są w stanie inwestować tak jak wszyscy byśmy sobie życzyli. Widać to po zachowaniu spółek. Coraz więcej, widzimy więcej delistingów niż debiutów. Nawet te duże debiuty, które się wydarzyły w ostatnich 12 czy 18 miesiącach, to były głównie wyjścia z inwestycji przez fundusze private equity, a nie takie debiuty, które służyły pozyskaniu nowego kapitału na inwestycje.

Z drugiej strony Polacy też nie garną się do inwestowania na giełdzie. Nawet nie bezpośrednio, ale przez fundusze inwestycyjne. Od kilku lat nie widać strumienia oszczędności płynących do funduszy...

To też ma związek z wąską bazą inwestorów instytucjonalnych. Na rynku brakuje popytu. Jeżeli spojrzelibyśmy, jak zachowywał się indeks S&P przez ostatnich dziesięć lat, i nałożylibyśmy na to stopę zwrotu z WIG, to widać by było, że tego popytu na warszawskiej giełdzie brakuje. To jeden z powodów, dla którego również inwestorzy indywidualni nie kwapią się do inwestowania w akcje. PTW

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego