Rentowność francuskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła we wtorek po południu 2,91 proc. i była niemal taka sama jak dochodowość podobnych papierów greckich. Była też wyższa niż rentowność obligacji hiszpańskich (2,77 proc.) i portugalskich (2,51 proc.), ale wciąż niższa niż włoskich (3,52 proc.). Francuski dług znalazł się pod presją głównie w wyniku kryzysu politycznego nad Sekwaną. Inwestorzy spodziewali się, że w środę francuski parlament przegłosuje wotum nieufności wobec rządu Michela Barniera.
Ów gabinet wspierany przez prezydenta Emmanuela Macrona rządzi Francją zaledwie od 5 września, nie mając za sobą większości w parlamencie. Jak dotąd był tolerowany przez nacjonalistyczne Zjednoczenie Narodowe, ale niedawno złożyło ono wniosek o wotum nieufności wobec premiera. Konkurencyjny wniosek złożył też skrajnie lewicowy Nowy Front Ludowy. Obu ugrupowaniom nie spodobało się, że Barnier próbował przepchnąć projekt budżetu (obejmujący 60 mld euro podwyżek podatków i cięć fiskalnych) za pomocą specjalnej procedury niewymagającej uzyskania większości w głosowaniu parlamentarnym.
Podwyższona zmienność
– Scenariuszem bazowym jest upadek rządu Barniera. Brak zdolności do rządzenia jest teraz jaśniejszy niż kiedykolwiek – prognozuje Benoit Gerard, strateg z Natixis. Spodziewa się, że spread między rentownościami francuskich i niemieckich obligacji dziesięcioletnich po odwołaniu rządu sięgnie 100 pkt baz., podczas gdy we wtorek wynosił niecałe 90 pkt baz.
Po ewentualnym upadku rządu Francja zostałaby z prowizorium budżetowym, które byłoby pod pewnymi względami gorsze od projektu budżetu Barniera. – W gospodarce, w której rosną rynkowe stopy procentowe, nie ma budżetu i panuje niepewność, żaden sektor nie wygrywa, żadna osoba we Francji nie wygrywa, żadna spółka nie wygrywa – ostrzegł Antoine Armand, francuski minister finansów.