Po tym, jak inflacja obniżyła się w porównaniu ze szczytem o ponad połowę, Rishi Sunak zaczął dostrzegać możliwość powrotu do planu obniżek danin fiskalnych. W październiku ceny rosły w tempie 4,6 proc., w porównaniu z notowanymi jeszcze w grudniu 2022 r. 10,5 proc., a w poniedziałek brytyjski premier ocenił, że „nadszedł czas skupić się na cięciach podatków”.
Jak zaznaczał 43-letni polityk, cała operacja musi jednak zostać przeprowadzona odpowiedzialnie i z poszanowaniem reguł dyscypliny fiskalnej. To oznacza, że rządzący Wielką Brytanią konserwatyści wyciągnęli lekcję ze spektakularnej klapy, jaką jesienią ubiegłego roku zakończyła się misja w fotelu premiera Liz Truss.
Jej gabinet utrzymał się zaledwie kilka tygodni, po tym jak skala planowanych cięć podatków i braki w doprecyzowaniu źródeł finansowania wywołały wśród inwestorów panikę, tym bardziej że program ogłoszono niemal na dnie związanych z kryzysem energetycznym zawirowań rynkowych. Teraz jednak to Sunak znalazł się pod presją swojego zaplecza politycznego, dążącego do obniżenia ciężarów fiskalnych, których miara znalazła się najwyżej od drugiej wojny światowej.
Czytaj więcej
Brytyjska inflacja konsumencka wyhamowała z 8,7 proc. w maju do 7,9 proc. w czerwcu, podczas gdy oczekiwano, że wyniesie ona 8,2 proc.
Torysi są w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo przed przyszłorocznymi wyborami ich poparcie utrzymuje się o 20 punktów w tyle za poparciem Partii Pracy, a to oznacza utratę w parlamencie nawet stu kilkudziesięciu miejsc. Szczegółowe plany zmian w podatkach i wydatkach rządowych kanclerz skarbu Jeremy Hunt ma przedstawić w środę, ale tym razem rynki nie wydają się specjalnie zaniepokojone.