Musk i Zuckerberg walczą o przyszłość

Niektórzy uważają, że słowne potyczki prezesów Tesli i Meta Platforms są zabawne, inni twierdzą, że są żenujące. W tle tych wygłupów toczy się jednak starcie dwóch wizji biznesowych, które określą m.in., jak będzie wyglądał internet.

Publikacja: 23.07.2023 21:00

Elon Musk , właściciel m.in. Twittera i Tesli, zyskał ostrego konkurenta, jakim jest Mark Zuckerberg

Elon Musk , właściciel m.in. Twittera i Tesli, zyskał ostrego konkurenta, jakim jest Mark Zuckerberg ( na zdjęciu), szef Meta Platforms. Ich wizje platform społecznościowych mocno ze sobą kontrastują. Fot. Christophe Morin/Bloomberg

Foto: Christophe Morin

Elon Musk

Elon Musk

JOEL SAGET

Ludzie z czołówki rankingów miliarderów potrafią się czasem zachowywać jak dzieciaki z podstawówki. „Zuck to cuck” – zatweetował Elon Musk, właściciel m.in. Twittera, Tesli i SpaceX, numer jeden na liście miliarderów Bloomberga, posiadający majątek oceniany na 234 mld dol. Wspomniany przez niego „Zuck” to oczywiście Mark Zuckerberg, prezes Meta Platforms (dawnego Facebooka), zajmujący w zestawieniu miliarderów 8. miejsce ze 110 mld dol. majątku. Słowo „cuck” da się natomiast przetłumaczyć jako „rogacz” lub „ciota”. W ten sposób Musk zareagował na to, że Zuckerberg odpowiedział uśmiechniętym emotikonem na sugestię internetowego anonima, że powinien polecieć w Kosmos, by wkurzyć Muska. Właściciel Twittera stwierdził również, że powinien wyzwać Zuckerberga na pojedynek polegający na... mierzeniu penisów. Wcześniej Musk i Zuckerberg umawiali się na walkę w klatce.

– Rozmawiałem o tym z Elonem i Markiem zeszłej nocy. Obaj są w tej kwestii absolutnie poważni – stwierdził Dana White, prezes federacji sportów walki UFC.

Zuckerberg już wrzucał do internetu filmiki, na których ćwiczy przed starciem, ale przygotowania do walki zostały wstrzymane po interwencji Maye Musk, 75-letniej matki Elona Muska. Obu miliarderom pozostały więc tylko starcia w internecie. Nie tylko te werbalne, ale również bitwa o to, kto będzie wyznaczał przyszłość mediów społecznościowych.

Wojna aplikacji

5 lipca Zuckerberg wymierzył Muskowi cios biznesowy. Tego dnia Meta Platforms uruchomiła aplikację Threads mającą być alternatywą dla Twittera. Owa aplikacja powiązana z Instagramem była opracowywana od stycznia, a bezpośrednim impulsem do jej stworzenia było przejęcie w październiku Twittera przez Muska i towarzyszące temu kontrowersje. Meta uznała, że zdoła przyciągnąć do nowej aplikacji tych internautów, którzy w ostatnich miesiącach z różnych przyczyn rezygnowali z korzystania z platformy społecznościowej Muska. Threads wyposażono więc w funkcjonalności podobne jak Twitter. (Wcześniejsza wersja aplikacji Threads została wprowadzona już w 2019 r. Umożliwiała m.in. prowadzenie chatów video poprzez Instagram. Nie zyskała jednak dużej popularności i przestała istnieć w grudniu 2021 r.). Na początku lipca szeroko rozreklamowano nową aplikację. Threads wzbudził tak duże zainteresowanie, że jego premierę przyspieszono o jeden dzień. Meta miała dobry timing. Ogłoszono jej premierę tuż po tym, jak Musk obwieścił, że Twitter będzie „tymczasowo” ograniczał użytkownikom to, ile tweetów dziennie mogą przeczytać. Wielu twitterowiczów uznało więc, że warto sprawdzić, czy nowa aplikacja Zuckerberga jest lepiej dopracowana technicznie. W ciągu pierwszych pięciu dni od premiery Threads zyskał ponad 100 mln użytkowników. Tym samym pobił rekord tempa ich przyrostu ustanowiony wcześniej przez ChatGPT. Threads zaczął być nazywany „zabójcą Twittera”. Czy jednak rzeczywiście jest w stanie zmiażdżyć tę popularną platformę?

Jak na razie Threads jest pod pewnymi względami na gorszej pozycji w stosunku do Twittera. Przede wszystkim nie jest platformą dostępną dla użytkowników z krajów Unii Europejskiej. To poważne problemy regulacyjne (dotyczące m.in. unijnego prawa o gromadzeniu danych) sprawiły, że Meta nie zdecydowała się na jej udostępnienie w Europie. Tymczasem Twitter wciąż działa w UE bez przeszkód, choć od czasu do czasu unijni komisarze grożą, że uderzą w jego działalność, jeśli nie będzie odpowiednio surowo cenzurował treści. Ponadto zainteresowanie aplikacją Threads poważnie zmalało. W tygodniu zakończonym 14 lipca liczba jej aktywnych użytkowników spadła (według danych firmy SimilarWeb) z 49 mln do 23,6 mln. Skrócił się też średni czas, jaki użytkownicy poświęcali tej aplikacji. W USA osiągnął on szczyt 7 lipca. Amerykańscy użytkownicy spędzali wówczas na Threads 21 minut dziennie. Tydzień później byli tam już tylko średnio przez 6 minut dziennie. Wygląda więc na to, że bardzo duża część użytkowników Threadsa założyła tam konta po prostu z ciekawości. Chcieli sprawdzić, czy nowa aplikacja jest lepsza od innych platform społecznościowych. Wielu z nich mogło uznać, że nie ma tam nic, co by ich skłaniało do dłuższych interakcji.

Czytaj więcej

Mimo ostatniej wyprzedaży Tesla i Meta były w tym roku jednymi z lokomotyw amerykańskiej hossy

Twitterowi można wiele zarzucić. Poluzowanie standardów moderacji na tej platformie sprawiło, że boryka się ona z exodusem reklamodawców. W okresie od 1 kwietnia do 7 maja 2023 r. sprzedaż reklam na Twitterze była o 59 proc. niższa niż w takim samym okresie rok wcześniej. Serwis stracił połowę ze swoich 100 największych reklamodawców. Musk próbuje powstrzymać ten trend, szukając kompromisu choćby w kwestii moderacji treści. M.in. temu służyła majowa nominacja Lindy Yaccarino na nową szefową tej platformy. Mimo tych zawirowań Twitter pozostaje jednak miejscem ożywionej i dosyć swobodnej wymiany myśli oraz pozyskiwania informacji. Tego się natomiast nie da powiedzieć o Threadsie. Nowa aplikacja Zuckerberga już w pierwszych tygodniach funkcjonowania podpadła wielu użytkownikom, bo stosowała nadmierną, wręcz absurdalną cenzurę. Doszło nawet z tego powodu do kuriozalnej sytuacji. Anas Haqqani, jeden z liderów afgańskich talibów, stwierdził, że woli Twittera, gdyż zapewnia on więcej wolności słowa niż „nietolerancyjna” Meta. Mamy więc z jednej strony platformę, która chce być Hydeparkiem dla różnych kontrowersyjnych opinii, a z drugiej grzeczną aplikację, która umożliwi spokojne rozmowy między ludźmi reprezentującymi zbliżone poglądy. Ta druga może zyskać sympatię regulatorów, ale znudzić wielu swoich użytkowników.

Technologia przełomu

Polem walki pomiędzy Muskiem a Zuckerbergiem stanie się też zapewne sztuczna inteligencja. Meta Platforms już jest mocno zaangażowana w rozwój tej technologii. W zeszłym tygodniu zaczęła nawet udostępniać za darmo swój model sztucznej inteligencji Llama 2. Zapewne liczy, że uczynienie go programem typu open source da jej dużą przewagę nad rywalami.

Musk natomiast ogłosił niedawno, że zakłada start-up o nazwie xAI, który będzie miał za zadanie zbudować szutczną inteligencję przyjazną ludziom. O ile na dotychczasowe modele sztucznej inteligencji nałożono cenzorskie ograniczenia, niepozwalające im zgłębiać niektórych niebezpiecznych tematów, o tyle według Muska należy stworzyć model, który będzie przyjazny dla ludzkości, dlatego że będzie inteligencją zaciekawioną ludźmi i funkcjonowaniem wszechświata.

Oczywiście sztuczna inteligencja może mieć bardzo konkretne zastosowania w biznesach Muska i Zuckerberga. Wszak obaj dążą do stworzenia superaplikacji społecznościowych, które pełniłyby wiele ról. Musk jest też właścicielem firmy Neuralink, która pracuje nad chipami powiązanymi z mózgiem. Obaj miliarderzy walczą więc o wizję naszej przyszłości.

Gospodarka światowa
Na czyje zwycięstwo stawia rynek?
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Gospodarka światowa
USA: inwestorzy zaczęli wątpić w swoją strategię wyborczą
Gospodarka światowa
Komu sprzyjają fortuna i sondaże na ostatniej prostej kampanii?
Gospodarka światowa
Czy hazard wykreuje prezydenta USA? Bukmacherzy lepsi niż Instytut Gallupa
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Gospodarka światowa
Warren Buffett pozbywa się akcji Apple. Miliarder gromadzi gotówkę
Gospodarka światowa
Kurs akcji pomnożony przez 70 tysięcy. Kto się tak obłowił?