Styczeń był dziesiątym z rzędu miesiącem spadku cen żywności na rynkach światowych. Ich wyznaczany przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) indeks pobił historyczne rekordy zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie. Skąd spadki cen?
Spada przede wszystkim jeden z komponentów indeksu światowych cen żywności wyznaczanego przez FAO – tłuszcze roślinne. Ich subindeks i ceny spadły znacząco poniżej poziomu sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Pozostałe subindeksy: zbóż, mięsa, produktów mlecznych i cukru, też spadają, ale wyjąwszy produkty mleczne, są powyżej notowań sprzed wybuchu wojny. A ich ceny już wcześniej były bardzo wysokie.
Po ataku Rosji na Ukrainę dużej części świata w oczy zajrzało widmo głodu. Były obawy, że żywności będzie brakować bardziej niż zwykle i że dalej będzie drożeć, bo oba te kraje to wielcy światowi producenci żywności. Na szczęście to się chyba nie sprawdziło.
Mówienie, że ryzyko głodu się oddaliło, jest bardzo europocentryczne. W 2021 r. na świecie głodowało 830 mln ludzi. Covid dorzucił do tego około 150 mln. Nie ma jeszcze danych, ale spodziewamy się, że zeszły rok dołożył kolejne 50–70 mln. Spodziewamy się więc przekroczenia granicy miliarda ludzi głodujących. U nas, w Europie, nic wielkiego się nie stało. Za żywność zapłaciliśmy po prostu więcej. Tymczasem w Afryce mamy największą od 40 lat klęskę głodu.
Na szczęście ruszył eksport głównie zboża z Ukrainy.