Ciepła pogoda w czasie trwającego sezonu grzewczego sprawiła, że obawy o niedobory surowców energetycznych w Europie ustąpiły.
W rezultacie kurs euro i notowania na europejskich rynkach akcji odbiły w górę, a Goldman Sachs wycofał się z prognoz zakładających wejście w 2023 r. strefy euro w recesję. Zdaniem Ignacia Galána, prezesa hiszpańskiego giganta energetycznego Iberdrola, Europa miała szczęście, ale wciąż nie można odtrąbić końca kryzysu.
– Dopóki rynki energii będą nadmiernie uzależnione od paliw kopalnych i podatne na wpływ geopolityki, dopóty sytuacja będzie napięta. Nie powinniśmy myśleć, że kryzys energetyczny skończył się na dobre – mówił Galán na forum ekonomicznym w Davos.
Jak zauważał Galán, bezpieczeństwo energetyczne jest zbyt ważne, by pozostawić je szczęściu. Jego zdaniem najlepszym sposobem na zapobieżenie kolejnym szokom jest rozbudowa mocy w energetyce odnawialnej. Jego zdaniem utrzymywanie struktury energetycznej, w której 80 proc. potrzeb świata zaspokaja spalanie paliw kopalnych, wiąże się z dodatkową niepewnością, inflacją oraz zanieczyszczeniami.
Raport opublikowany przez Iberdrolę, której dotychczasowe inwestycje w tej dziedzinie wyniosły 17 mld euro, wskazuje na pięć fundamentów zapewniającej bezpieczeństwo transformacji energetycznej. To przyspieszenie projektów inteligentnych sieci energetycznych i wytwarzania energii z OZE, rozszerzenie wykorzystania zielonego wodoru, dalsze rozwijanie technologii klimatycznych i utrzymanie nacisku na dekarbonizację. Łagodna pogoda w Europie przyczyniła się do utrzymania wysokich zapasów gazu i spadku jego notowań w porównaniu z sierpniowym szczytem o 84 proc. Choć specjaliści są coraz bardziej przekonani, że uzupełnienie zapasów na następną zimę będzie możliwe prawie bez rosyjskiego gazu, to wciąż uważają, że napięcia na rynku utrzymają się do 2026 r. Według agencji Bloomberg koszt kryzysu energetycznego w Europie sięgnął już biliona USD, a wartość rządowej pomocy dla firm i konsumentów think tank Bruegel szacuje na 700 mld USD.