Akcje Credit Suisse zyskiwały w poniedziałek na giełdzie w Zurychu nawet 7,5 proc. Impulsem do ich zwyżki był przeciek mówiący, że książę Mohammed bin Salman, saudyjski następca tronu, chce zainwestować w udziały Credit Suisse First Boston, ramienia inwestycyjnego tego szwajcarskiego banku. Owo ramię inwestycyjne ma zostać mocniej oddzielone od reszty działalności Credit Suisse.

Według agencji Bloomberga saudyjski następca tronu zamierza przeznaczyć 500 mln USD na zakup udziałów Credit Suisse First Boston. Nie wiadomo jednak, czy będzie to jego inwestycja osobista, czy też wykorzysta na nią pieniądze pochodzące z saudyjskich państwowych instytucji finansowych. Jak na razie wiadomo, że Saudi National Bank (w 37 proc. należący do saudyjskiego państwowego funduszu inwestycyjnego) weźmie udział w planowanym przez Credit Suisse podwyższeniu kapitału o 4 mld USD. Kolejne saudyjskie inwestycje mogą zwiększyć zaufanie inwestorów do Credit Suisse.

Credit Suisse ma za sobą trudne kilkanaście miesięcy. W zeszłym roku interesy z funduszem hedgingowym Archegos (który zbankrutował) kosztowały go 4,7 mld USD. Ponad 2 mld USD to natomiast strata na kredytach udzielanych zbankrutowanemu pożyczkodawcy Greensill. Standardy kontroli ryzyka próbował poprawiać w Credit Suisse przewodniczący rady dyrektorów Antonio Horta-Osorio, ale zrezygnował ze stanowiska w styczniu 2022 r. po niespełna roku rządów. To wszystko przyczyniło się do przeceny akcji Credit Suisse. Papiery banku straciły od początku roku 64 proc.

Nastroje inwestorów wobec Credit Suisse wyraźnie poprawiły się jednak już w piątek, co przełożyło się na zwyżkę kursu akcji. Axel Lehmann, od stycznia będący przewodniczącym rady dyrektorów tego banku, udzielił bowiem w piątek wywiadu, w którym stwierdził, że sytuacja płynnościowa banku znacząco się poprawiła. Lehmann zapewnił również, że Credit Suisse zdołał powstrzymać odpływ klientów, który był widoczny w ostatnich miesiącach.