Związane z działaniami Kremla mogącymi prowadzić do eskalacji wojny z Ukrainą pogorszenie nastrojów na globalnych rynkach uderzyło także w złotego. Krajowa waluta przeceniła się wobec franka i dolara o około dwa proc. Ten pierwszy jest już nad Wisłą najdroższy w historii. Jak komentuje ekonomista i strateg ING Banku Śląskiego Piotr Popławski, umocnienie franka to efekt globalnej i regionalnej ucieczki inwestorów od ryzyka.
- Główną przyczyną było zaognienie sytuacji przez Putina, ale waluty naszego regionu traciły już dzień wcześniej w związku z planami wstrzymania wypłat funduszy Węgrom – zauważa Popławski.
„Jeszcze pewien potencjał umocnienia franka”
Zdaniem specjalisty w takim otoczeniu presja na umocnienie franka może nadal się utrzymywać. Bank Szwajcarii śledzi decyzje podejmowane przez EBC i jest zdecydowany zapobiegać przeciwdziałać inflacji. Jak dodaje, do spadku kursu franka nad Wisłą potrzebne będzie umocnienie złotego, a o to może być trudno, jeśli nie dojdzie do załagodzenia napięć geopolitycznych.
- Mamy do czynienia ze świeżym impulsem w przeciwnym kierunku, więc w najbliższych dniach frank może jeszcze drożeć – przewiduje Popławski.
Jak jednak zastrzega, pozycjonowanie inwestorów jest już na tyle niesprzyjające złotemu, że dynamika jego osłabienia do franka nie powinna być duża. Według niego częściowa mobilizacja w Rosji, której jednak nie towarzyszą dostawy nowej broni, prawdopodobnie nie jest przełomem, który znacząco zwiększałby potencjał dalszego umocnienia franka. Ograniczony powinien być również negatywny wpływ rekordowych notowań szwajcarskiej waluty na nastroje konsumentów.