Inflacja konsumencka HICP (czyli liczona według ujednoliconego, unijnego koszyka) wyniosła w marcu w strefie euro aż 7,5 proc. rok do roku, po tym jak w lutym sięgnęła 5,8 proc. Średnio oczekiwano, że wyniesie 6,6 proc.
Do rekordowego skoku cen w Eurolandzie w największym stopniu przyczyniła się drożejąca energia. Jej ceny wzrosły aż o 44,7 proc. Żywność zdrożała w tym czasie o 5 proc., dobra przemysłowe o 3,4 proc., a usługi o 2,7 proc.
Zadanie dla EBC
Z inflacją problemem mają wszystkie kraje strefy euro. W marcu najwyższa była na Litwie, gdzie sięgnęła aż 15,6 proc. Dwucyfrowa była też: w Estonii (14,8 proc.), w Niderlandach (11,9 proc.) i na Łotwie (11,2 proc.). Wzrost cen mocno dotyka zarówno centrum, jak i peryferii strefy euro. W Niemczech inflacja HICP sięgnęła w marcu 7,6 proc. i była najwyższa od 40 lat. W Hiszpanii wyniosła 9,8 proc., czyli najwięcej od 1985 r. Najniższa była na Malcie (4,6 proc.) i we Francji (5,1 proc.), ale nawet tam wyraźnie przebiła cel wyznaczony przez Europejski Bank Centralny.
Wyraźnie rosną zatem oczekiwania analityków, że EBC zostanie zmuszony w tym roku do podwyżek stopy depozytowej, która wynosi obecnie minus 0,5 proc.
– Spodziewamy się, że inflacja konsumencka w strefie euro wyniesie w tym roku średnio 6,5 proc., ale jest ryzyko, że będzie ona wyższa. Uważamy, że EBC wkrótce dojdzie do wniosku, że nie może już dłużej czekać z podwyżkami stóp. Prognozujemy, że w tym roku dokona on trzech podwyżek po 25 pkt baz. – twierdzi Jack Allen-Reynolds, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.