– Ukraina i Krym, Białoruś i Mołdawia – to moja ojczyzna – śpiewał na prowojennym wiecu na moskiewskim stadionie rosyjski muzyk Oleg Gazmanow. Jego piosenka, nosząca tytuł „Zrobiony w ZSRR", nie jest nowa. Powstała ona w 2013 r., ale odzwierciedla ona zarówno nostalgię wielu Rosjan za Związkiem Sowieckim, jak i ich imperialne marzenia. Krym został anektowany przez Rosję, w 2014 r., Białoruś została Moskwie podporządkowana, a Ukraina stała się celem inwazji. A co z Mołdawią? Tam niewątpliwie patrzą z niepokojem na kolejne działania Rosji. Wiele do myślenia musiała dać politykom z Kiszyniowa konferencja białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki z jego generałami, na której pokazywał on mapę z kierunkami natarcia na Ukrainę. Jedna ze strzałek na mapie zaczynała się na wybrzeżu pod Odessą i prowadziła do Mołdawii. Na mołdawskim terytorium już zresztą stacjonują (na szczęście stosunkowo niewielkie) siły rosyjskie. Pomagają one bronić Naddniestrza, czyli samozwańczego, separatystycznego quasi-państewka, które istnieje tam formalnie od 1991 r. Czyżby więc Mołdawia była kolejnym celem dla Putina?
Gaz, mafia i oligarchowie
Rosyjskie pretensje do Mołdawii mają podłoże historyczne. W latach 1812–1917 tereny te, zwane wówczas Besarabią, były częścią Imperium Rosyjskiego. W okresie międzywojennym niemal w całości były terytorium rumuńskim. Granica z ZSRR była wówczas na rzece Dniestr. Za nią, na wąskim pasie terenu Sowieci utworzyli Mołdawską Autonomiczną Republikę Sowiecką, której terytorium niemal pokrywało się z dzisiejszym Naddniestrzem. W 1940 r. ZSRR odebrał Rumunii Besarabię i połączył ją z tym tworem w Mołdawską Socjalistyczną Republikę Sowiecką. Ogłosiła ona niepodległość w 1991 r., ale swoją państwowość proklamowała również Naddniestrzańska Republika Mołdawska ze stolicą w Tyraspolu. W 1992 r. doszło do krótkiej wojny, będącej próbą zduszenia separatystycznej republiki. Została ona zakończona w wyniku interwencji wojsk rosyjskich, które stały się obrońcami Naddniestrza. Samo Naddniestrze stało się zaś wielkim centrum handlu bronią oraz innej działalności mafijnej. Obecnie jest kontrolowane przez mający korzenie mafijne holding Sheriff, który zapewnił zwycięstwo wyborcze Wadimowi Krasnosielskiemu, obecnemu prezydentowi Naddniestrza.
Czytaj więcej
Indie liczą na sprzedawaną z dużą przeceną rosyjską ropę i broń, Brazylia nie chce zakłóceń w dostawie nawozów, Dubaj przyciąga do siebie uciekających oligarchów, a rząd Izraela nie chce zrażać do siebie Moskwy ze względu na swoje interesy regionalne.
To quasi-państewko zajmuje pas ziemi o długości około 200 km i szerokości od 6 km do 38 km. Zamieszkuje go blisko 470 tys. ludzi – z czego po około 30 proc. stanowią: Rosjanie, Ukraińcy i Mołdawianie. Choć Naddniestrze posługuje się sowiecką symboliką, to de facto panuje tam „dziki kapitalizm" i nieco wyższy standard życia niż w Mołdawii, która przez wiele lat była najbiedniejszym państwem Europy. Sytuacja w Mołdawii zaczęła się jednak w ostatnich latach poprawiać. Zaczęto rozmontowywać tam m.in. system oligarchiczny i mocniej walczyć z korupcją. (Co zmusiło w 2019 r. do ucieczki za granicę oligarchę Vlada Plahotniuca, który przez wiele lat kontrolował tamtejszą gospodarkę i system polityczny). W 2020 r. prezydentem Mołdawii została Maia Sandu, była ekonomistka Banku Światowego, będąca politykiem o nastawieniu prozachodnim. W 2021 r. wybory parlamentarne wygrała jej Partia Działania i Solidarności (PAS), zdobywając ponad 50 proc. głosów. W opozycji znalazły się natomiast: prorosyjski Blok Wyborczy Komunistów i Socjalistów (kierowany przez Igora Dodona, prezydenta w latach 2016–2020 i przez Vladimira Voronina, prezydenta w latach 2001–2009), a także populistyczna Partia Sor, stworzona przez oligarchę Ilana Sora, który ukrywa się w Izraelu przed międzynarodowym listem gończym (miał ukraść 1 mld USD z mołdawskiego systemu bankowego). Wynik wyborów z 2021 r. i prozachodni kurs nowych władz nie mógł spodobać się Kremlowi.
Rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że Mołdawia wzmocniła swój prozachodni kurs. 3 marca jej rząd złożył oficjalny wniosek o przyjęcie kraju do Unii Europejskiej. Oczywiście proces akcesji może trwać wiele lat i nie zostać doprowadzony do końca, ale powszechnie potraktowano to jako ważny gest polityczny. Następnego dnia władze Naddniestrza zwróciły się do władz Mołdawii oraz do społeczności międzynarodowej o uznanie swojej niepodległości. Dotychczas państwowość Naddniestrza była uznawana jedynie przez dwa wspierane przez Rosję separatystyczne quasi-państwa: Abchazję i Osetię Południową. Nawet Rosja nie uznawała go za odrębne państwo. Ten stan zawieszenia miał swoje plusy. Naddniestrze, będąc formalnie częścią Mołdawii, korzystało bowiem z umowy o wolnym handlu pomiędzy Mołdawią a UE. Towary wyprodukowane na jego terytorium trafiały na unijny rynek jako dobra mołdawskie. Na terenie Naddniestrza znajduje się też jedyna duża elektrownia, która zasila mołdawski system energetyczny, a Naddniestrze korzysta z lotniska w Kiszyniowie.