[link=http://grafika.parkiet.com/gparkiet/55286]W ciągu sześciu miesięcy (sierpień–styczeń) udział naszego regionu w portfelach światowych funduszy rynków wschodzących skurczył się o połowę.[/link] Z żadnej innej części świata kapitał portfelowy nie uciekał tak szybko. I nie zanosi się na to, by zaufanie inwestorów do krajów Europy Środkowej i Wschodniej miało szybko powrócić.
Według firmy EPFR Global, gromadzącej dane o globalnych przepływach kapitału, na 31 stycznia Polska odpowiadała za 0,88 proc. łącznej wartości aktywów funduszy inwestujących na rynkach wschodzących. Latem udział ten był o około 0,5 pkt proc. większy. Jeśli chodzi o całą Europę na wschód od Odry, to odsetek ten spadł z 16,91 do 10,35 proc. Inwestorzy najmocniej zrewidowali swoją postawę wobec Rosji, której waga w portfelach tradycyjnie niewiele ustępuje łącznej wadze pozostałych państw regionu.
[srodtytul]Giełdy dołują bardziej[/srodtytul]
Odpływ zagranicznego kapitału to na pewno jeden z najważniejszych czynników wyjątkowo głębokiej przeceny na środkowo- i wschodnioeuropejskich rynkach akcji w ostatnich miesiącach. Indeksy giełd w Warszawie, Budapeszcie, Pradze czy Bukareszcie straciły w tym roku po 1/4, a nawet 1/3 wartości. Tymczasem na niektórych rynkach latynoamerykańskich indeksy są kilkanaście procent na plusie, a w Chinach nawet ponad 30 proc. To właśnie udział Państwa Środka w portfelach funduszy rośnie najmocniej.
– Europa Środkowa ma złą prasę i – co oczywiste – nie jawi się jako atrakcyjne miejsce inwestycji, nawet na tle innych rynków wschodzących – mówi w rozmowie z „Parkietem“ Richard Shaw, prezes doradzającej inwestorom nowojorskiej firmy QVM Group.