Ich pomysłodawcy liczą, że doprowadzą one do zwiększenia płynności i ułatwią życie inwestorom. Niektórzy obserwatorzy obawiają się jednak, że zwłaszcza mali gracze mogą stracić.
Największy chaos spowodować może postanowione już przez władze giełdy w Sofii... usunięcie z obrotu akcji większości spółek (dokładnie 230). Ich obecność na parkiecie to pozostałość po prywatyzacji w latach 90., są też jednak wśród nich niewielkie firmy rodzinne. Handel ich papierami ograniczał się często do kilku transakcji na rok. Opuszczą one giełdę w czerwcu, jednak ich inwestorzy wciąż nie wiedzą, co ich czeka. Proponuje się zachowanie obecnej struktury akcjonariatów albo wykup akcji przez większościowych udziałowców.
Idąc za ciosem, zarząd giełdy poinformował, że myśli o wprowadzeniu minimalnego limitu wartości transakcji. Z kolei bułgarska Komisja Nadzoru Finansowego myśli o obniżeniu opłat dla uczestników rynku.Obroty na parkiecie w Sofii w II połowie 2008 r. spadły do nieoglądanych od wielu lat poziomów. W lutym zdarzało się, że inwestorzy chcący sprzedać akcje stosunkowo płynnych spółek musieli zgadzać się na ceny nawet o 40 proc. niższe niż na poprzedniej sesji.