Tak złego sierpnia brytyjski budżet jeszcze nie miał. W minionym miesiącu jego deficyt sięgnął 16,1 miliarda funtów (26,3 mld USD), podczas gdy rok wcześniej dziura wynosiła jedynie 9,9 miliarda funtów. Deficyt stale rośnie z powodu recesji, która zmniejszyła wpływy podatkowe, a jednocześnie podniosła koszty świadczeń społecznych. Dobra wiadomość jest taka, że sierpniowy deficyt okazał się mniejszy, niż szacowali ekonomiści, którzy przewidywali niedobór w kasie w wysokości 17,6 mld funtów.
Rząd w tej sytuacji będzie musiał ciąć wydatki w tempie najszybszym od lat 70. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego w przyszłym roku deficyt budżetowy na Wyspach przekroczy 13 proc. produktu krajowego brutto i będzie to najgorszy wynik w G20, czyli grupie państw najbardziej uprzemysłowionych i największych gospodarek z rynków wschodzących. W kwietniu Ministerstwo Skarbu prognozowało deficyt budżetu w tym roku finansowym (kończy się w marcu 2010 r.) na poziomie 175 mld funtów, czyli 12,4 proc. PKB. W pierwszych pięciu miesiącach brakowało 65,3 mld funtów, a rok wcześniej 26,1 mld funtów.
Konieczność redukcji wydatków z kasy państwa prawdopodobnie stanie się dominującym tematem najbliższej kampanii wyborczej. Jeszcze do niedawna premier Gordon Brown nie mówił publicznie o konieczności cięć. Co więcej, oskarżał konserwatystów, że planują 10- proc. redukcję wydatków.
Rośnie też dług publiczny. W sierpniu, wraz ze zobowiązaniami kontrolowanych przez państwo banków, wynosił już 804,4 mld funtów, czyli 57,5 proc. PKB. Tak źle pod tym względem nie było od lat 70.W związku z koniecznością cięcia wydatków Bank Anglii, zdaniem ekspertów, będzie musiał dłużej, niż planował, prowadzić łagodną politykę pieniężną. Z materiałów, które wyciekły z resortu skarbu, wynika, że w latach 2011–2014 planowane są redukcje wydatków o 2,9 proc. rocznie.