Głównym i najbardziej dyskutowanym tematem obrad będzie wypracowanie wspólnej strategii wobec bankowych bonusów.
Na uregulowanie tej kwestii naciskają przywódcy Niemiec i Francji. Uważają oni, że bonusy skłaniają pracowników sektora bankowego do angażowania się w zbyt ryzykowne transakcje, co grozi nową falą kryzysu. Ponadto zbyt wysokie premie dla bankierów są w czasach rosnącego bezrobocia „niesprawiedliwe społecznie”. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy groził już nawet, że opuści obrady szczytu, jeśli nie zostaną podjęte na nich zadowalające go decyzje w tej kwestii. To m.in. pod wpływem działań Francji Rada Unii Europejskiej opowiedziała się za tym, by przedstawiciele UE dążyli na szczycie do wypracowania ograniczeń na bonusy.
Europa na szczycie prawdopodobnie nie przemówi jednym głosem. Brytyjski premier Gordon Brown, choć potępiał „kulturę bonusów”, jest sceptyczny co do zasadności ich ograniczania przez państwową biurokrację. Sprzymierzy się więc zapewne z amerykańskim prezydentem Barackiem Obamą, który zajmuje w tej kwestii podobne stanowisko.
Sekretarz skarbu USA Timothy Geithner, przygotowujący amerykańską pozycję negocjacyjną, wskazywał już, że lepszym od ograniczania bonusów sposobem zmniejszania ryzyka w sektorze finansowym jest wprowadzenie wyższych wymogów kapitałowych dla banków. I ta kwestia, a także sprawa całościowej reformy regulacji sektora finansowego, będzie również omawiana na szczycie G20. Zgromadzeni w Pittsburghu przywódcy prawdopodobnie zdołają uzgodnić między sobą jedynie bardzo ogólne wytyczne w tej dziedzinie.
Prezydent Obama wspólnie z premierem Brownem będzie również próbował przekonać uczestników szczytu do swojego planu zmniejszenia nierównowagi w globalnej gospodarce. Strategia ta przewiduje, że Chiny będą zwiększać konsumpcję kosztem oszczędności. W zamian uzyskają większy wpływ na działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który zapewni im (oraz innym dynamicznie rozwijającym się gospodarkom) „ubezpieczenie” pozwalające zmniejszyć Chinom rezerwy walutowe.