Wczoraj FOMC po raz kolejny zakomunikował, że stopy pozostaną na obecnym poziomie „przez dłuższy okres”. Póki ryzyko powrotu wysokiej inflacji się nie zmaterializuje, Fed będzie miał mało bodźców, które skłaniałyby go do zacieśnienia polityki monetarnej. Poprawa sytuacji gospodarczej może go jednak stopniowo pozbawiać motywacji do utrzymywania stóp na obecnym poziomie. Argumentem za ich niezmienianiem będzie zaś zapewne przez pewien czas wolne tempo ożywienia gospodarczego.
– Jeżeli nawet z technicznego punktu widzenia recesja już się prawdopodobnie skończyła, przez jakiś czas wciąż będziemy odczuwali, że gospodarka jest osłabiona – stwierdził w zeszłym tygodniu szef Fedu Ben Bernanke. – Powrót do wzrostu gospodarczego może skłonić FOMC do podniesienia stóp. Być może będzie musiał podwyższyć je w pierwszej połowie 2010 r., jeżeli wzrośnie inflacja – wyjaśnia John Taylor, ekonomista z Uniwersytetu Stanforda. Obecnie w przypadku Stanów Zjednoczonych trudno jednak mówić o inflacji. W sierpniu ceny spadły o 1,5 proc. w porównaniu z sierpniem 2008 r.
[srodtytul]Przestawianie na nowe tory[/srodtytul]
Problemem dla Fedu będzie również wycofanie się z programów antykryzysowych. Część ekonomistów obawia się, że duże wydatki związane z tymi programami mogą przyspieszyć tempo inflacji oraz doprowadzić do zbyt dużego wzrostu rentowności obligacji Departamentu Skarbu. – Gospodarka się nie wali, ale ożywienie jest wciąż w bardzo wczesnej fazie. Nie ma więc obecnie potrzeby, by zwiększać wartość tych programów, ale wciąż jest zbyt wcześnie, by ją zmniejszać – wskazuje Mark Gertler, ekonomista z Uniwersytetu Nowojorskiego. – Fed będzie stopniowo i ostrożnie ograniczał w przyszłym roku wielkość tych programów wraz z pojawianiem się kolejnych oznak ożywienia gospodarczego – twierdzi Maury Harris, analityk z UBS Securities.
[ramka][b]FDIC zapożyczy się na miliardy? [/b]
Amerykańska Federalna Agencja Ubezpieczania Depozytów (FDIC) ma kłopoty i zamierza się zwrócić do banków o wsparcie finansowe. Pożyczyłaby ona więc od nich wiele miliardów dolarów, po to by poprawić swoją nadwątloną kondycję. Innym rozważanym przez FDIC rozwiązaniem byłoby nałożenie na pożyczkodawców specjalnej opłaty. Agencja może również zwrócić się o pomoc do Departamentu Skarbu. Wsparcie takie stanowiłoby kolejne antykryzysowe obciążenie budżetu państwa. – Tutaj nie ma dobrego rozwiązania. Dyskusja dotyczy tego, która z tych opcji jest najmniejszym złem – twierdzi Jaret Seiberg, analityk z firmy badawczej Concept Capital.FDIC ubezpiecza depozyty bankowe wynoszące łącznie 6,2 bln USD. W czerwcu fundusz agencji przeznaczony na ten cel wynosił zaledwie 10,4 mld USD. Wywołana przez kryzys fala upadków banków sprawiła więc, że stopniał on do poziomu z 1992 r. [/ramka]