Giełda przyjęła zwycięstwo chadeków i liberałów z umiarkowaną satysfakcją. Indeks DAX wzrósł rano o 1,2 proc. i był wówczas jednym z nielicznych zachodnioeuropejskich wskaźników giełdowych, które zyskiwały. Drożały m.in. walory koncernów RWE i E.ON, największych niemieckich producentów prądu. To skutek przewidywań, że nowy rząd opóźni zamknięcie ich elektrowni atomowych.
– Rząd CDU/CSU-FDP daje największą szansę na reformy korzystne dla rynku akcji. Zwyżki indeksu DAX przeciągną się zaś do 2010 r. To głównie skutek obecnej fazy cyklu gospodarczego – wskazuje Tammo Greetfeld, strateg z banku UniCredit.
[srodtytul]Koniec stymulacji [/srodtytul]
Choć Niemcy już pod względem formalnym wyszły z recesji i wiele danych wskazuje, że doświadczają obecnie ożywienia gospodarczego, przyszły rząd Angeli Merkel będzie miał przed sobą trudne zadanie. – Nie powinno się zazdrościć pani kanclerz. Wkrótce ludzie zapomną o tym, że gospodarka została uratowana za pomocą dużych rządowych programów pomocowych. To, co władzom obecnie zostało, to posprzątanie bałaganu – twierdzi Ulrich Kater, główny ekonomista Dekabanku.
Rząd RFN wydał na stymulację gospodarki równowartość 1,6 proc. PKB. Przyczyniło się to do wzrostu PKB w drugim kwartale o 0,3 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami. Programy stymulacyjne wkrótce się jednak skończą (najbardziej efektywny z nich – program dopłat do zakupów samochodów – już przestał funkcjonować), co może wpłynąć na to, że wzrost gospodarczy będzie niewielki. Według instytutu IWH wyniesie on w tym kwartale 0,8 proc. (w porównaniu z drugim kwartałem), a w przyszłym roku 0,9 proc.