Na początku września SNB zadeklarował, że nie dopuści do spadku kursu euro we frankach poniżej 1,20. Ta zapowiedź faktycznie doprowadziła do osłabienia szwajcarskiej waluty. Zanim to się jednak stało, żona Hildebranda kupiła za franki około 500 tys. USD. Następnie odkupiła tę samą ilość franków, ale kosztowało to już tylko 450 tys. USD.
Afera wyszła na jaw tuż przed świętami Bożego Narodzenia, gdy SNB powiadomił o wynikach wewnętrznego dochodzenia w tej sprawie, w którym brał udział szwajcarski nadzór finansowy i eksperci firmy audytorskiej PwC. Wykazało ono, że w SNB nie doszło do tzw. insider tradingu, czyli wykorzystania przez osoby związane z tą instytucją poufnych informacji do gry na rynkach finansowych.
Co ciekawe, SNB zdementował tym samym pogłoskę, o której opinia publiczna wcześniej nie słyszała. To wzbudziło podejrzenia mediów. Okazało się, że informacje o transakcjach Kashyi Hildebrand w połowie grudnia przekazał szwajcarskiemu rządowi opozycyjny polityk Christoph Blocher. Sam dowiedział się o tym od pracowników banku Sarasin. To rzuciło cień na słynną szwajcarską tajemnicę bankową.
NZZ