W czwartek za dolara płacono nawet 76,36 jenów, najmniej od drugiej wojny światowej. Japońska waluta mocno zyskiwała na wartości po trzęsieniu ziemi Sendai, w dużej mierze dlatego, że inwestorzy spodziewali się, że japońscy ubezpieczyciele będą musieli dokonać dużych transferów funduszy z zagranicy do Japonii. Wobec głównych walut świata osłabił się również frank szwajcarski.
Interwencja poprawiła również nastroje na giełdach. Tokijski indeks Nikkei zamknął się 2,7 proc. na plusie.
Grupa G7 podjęła decyzję o interwencji w nocy. Niemal natychmiast zastosował się do niej Bank Japonii. Banki centralne pozostałych krajów grupy (poza USA i Kanadą, które przyłączą się do akcji po południu, czasu polskiego) zaczęły interwencję wraz z otwarciem rynków.
- Działania grupy G7 spełniły oczekiwania wszystkich. Trzęsienie Sendai jest jednym z największych w ostatnich stuleciach, więc inne narody muszą pomóc Japonii. Jen powinien spaść do poziomu 83 jenów za dolara - uważa Tsutomu Soma, trader w tokijskim Oksan Securities.