Oczy inwestorów znów zwróciły się w kierunku Japonii. W poniedziałek tamtejszy główny indeks giełdowy Nikkei 225 zyskał 1,8 proc. Tracił za to japoński jen. To pokłosie wyborów parlamentarnych, które wskazują na to, że po raz pierwszy od 15 lat japońska koalicja rządząca utraciła większość.
Rynkowej euforii oraz powrotowi hossy w Chinach towarzyszyła gwałtowna przecena na giełdzie w Tokio. Państwo Środka wróciło w wielkim stylu do łask inwestorów.
W poniedziałek japońska giełda odnotowała największą w historii jednodniową stratę w związku z nasileniem się globalnej wyprzedaży po słabych danych o zatrudnieniu w USA. Strach o kondycję amerykańskiej gospodarki uderzył w indeksy w całej Azji.
Nie tak miało być! Środowe szaleńcze zakupy akcji w USA po konferencji szefa Fedu i wynikach Mety miały ciągnąć notowania na świecie w górę. Na to liczyli szczególnie inwestorzy w Warszawie.
Nasz główny wskaźnik przez większą część dnia ocierał się o 2420 pkt. Ale gdy w USA pojawiły się spadki poddał się i w ciągu godziny zniżkował o 1,4 proc. do zaledwie 2384,77 pkt.